Co to jest owczy pęd? To, najkrócej rzecz ujmując, reakcja stadna. Łatwa do zaobserwowania w świecie zwierząt - stąd jej nazwa – ale wcale nieobca również ludziom. Ktoś coś robi lub mówi, a jego otoczenie bezmyślnie to naśladuje. A znowu to, co robi lub mówi owo otoczenie, bezrefleksyjnie powtarzają kolejni.
Pół biedy, gdy powtarzana czynność lub słowa służą dobru, wtedy przynajmniej na skutek tego pędu nikt nie ucierpi. Ale jeżeli rzecz cała dotyczy powielania nieprawdziwych informacji, a cały ten proces zachodzi w mediach społecznościowych... cóż, wtedy ów owczy pęd może wydać śmiertelne owoce. Zresztą, także i bez udziału globalnej sieci, biada tym, którzy spróbują stanąć na drodze ludzi opętanych owczym pędem. Taki właśnie los spotkał dzisiejszych patronów bł. Jana Chrzciciela i Hiacynta od Aniołów. Urodzili się około 1660 roku w meksykańskiej miejscowości San Francisco Cajonos i byli indianami ze szczepu Zapoteków. Obaj pełnili w swoim miasteczku odpowiedzialne funkcje, obaj założyli tam swoje rodziny, obaj jako katechiści wspomagali dominikańskich misjonarzy w pracy wśród ludności tubylczej. Stąd właśnie ich nieindiańsko brzmiące imiona : Jan Chrzciciel i Hiacynt od Aniołów. Zresztą, w owym włączeniu się w życie Kościoła poszli dalej, bo w swojej rodzinnej miejscowości pełnili funkcję tzw. fiscales, czyli świeckich o nienagannej moralności, którzy decyzją Synodu Meksykańskiego, strzec mieli czystości wiary i zgodności zwyczajów z etyką chrześcijańską. Jak na razie brzmi to wszystko laurkowo, prawda? Dlatego tutaj pojawić się musi owczy pęd. Oto dokładnie 14 września 1700 roku mieszkańcy San Francisco Cajonos - którzy w większości byli chrześcijanami – nagle postanawiają uroczyście oddać cześć dawnym indiańskim bożkom. Kto był inicjatorem tej restauracji starych wierzeń w aktach nie odnotowano, zapisano natomiast to, co zrobili bł. Jan Chrzciciel i Hiacynt. Poinformowali o tym fakcie kościelne władze i udali się na miejsce spotkania razem z zakonnikami oraz dowódcą miejscowego oddziału wojska. Tubylcy, którym zarekwirowano dary ofiarne, zbuntowali się i zażądali wydania obu mężów zaufania, czyli dzisiejszych patronów. Ci, wiedząc że ich życiu zagraża wielkie niebezpieczeństwo, powierzyli się Bogu, wyspowiadali, przyjęli Najświętszy Sakrament i wrócili do San Francisco Cajonos. Na ciąg dalszy wydarzeń tego dnia nie musieli długo czekać. Bł. Jan Chrzciciel i Hiacynt od Aniołów zostali wytargani ze swoich domów, pobici, uwięzieni, a następnie zabrani w góry i zrzuceni w przepaść. Czy wiecie państwo, ile musieli czekać, aż ich męczeństwo zostanie oficjalnie docenione w całym Kościele? Równo 302 lata. Zostali bowiem beatyfikowani przez św. Jana Pawła II dnia 1 sierpnia 2002 roku podczas jego wizyty w Meksyku.