Wychowujemy, kształtujemy, przekazujemy wartości. Aż tu nagle dziecko wybiera… źle!
Nie mówimy o sytuacji, gdy dorastające dziecko się buntuje. Nie mówimy też o częstym zjawisku, że dorosłe dziecko wybiera własną drogę, która nie pokrywa się z aspiracjami i pragnieniami rodziców. Te dwie sytuacje, chociaż czasem u rodziców wywołują panikę, świadczą o dojrzewaniu, o tym, że wychowaliśmy wolnego, świadomego siebie i własnych możliwości, zdobywającego świat młodego człowieka. Mówimy natomiast o okoliczności, gdy staraliśmy się wychować człowieka odpowiedzialnego, wierzącego, żyjącego wartościami chrześcijańskimi, a tymczasem okazuje się, że… nie wyszło. I dorosły (przynajmniej formalnie) syn czy córka po prostu wybiera drogę, którą obiektywnie uznajemy za złą. Przykłady można mnożyć i zapewne każdy w bliższym lub dalszym otoczeniu się z nimi spotkał. U sąsiadki, u kuzyna, a może i we własnej, bliskiej rodzinie. Córka żyje z konkubentem. Syn pije i nie pracuje. Wnuczka zerwała kontakt z rodziną i zmienia partnerów jak rękawiczki. Wnuk przerwał studia i wszedł w niebezpieczne środowisko. Co wtedy? Jak reagować? I… czyja to wina?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.