"Nie bójcie się pobrudzić sobie ręce! Uczeń Jezusa nie może trwać w bezruchu, narzekać i patrzeć na siebie. Musi się ruszać, działać, angażować, pewny, że Pan go wspiera i mu towarzyszy".
Około 100 tysięcy młodych osób wzięło udział w czuwaniu z papieżem Franciszkiem w sobotę w stolicy Madagaskaru, Antananarywie. Spotkanie zakończył radosny taniec. Był to ostatni punkt sobotniego programu wizyty Franciszka na Madagaskarze.
Witając Ojca Świętego przewodniczący komisji episkopatu ds. apostolstwa świeckich bp Fulgence Razakarivony powiedział, że radość z obecności papieża "we własnej osobie, który stoi przed nami do nas mówi”, można porównać do radości dziecka, które spotyka ukochanego ojca, okazującego miłość i czułość. - Witamy w Tobie Dobrego Pasterza, który przyjechał szukać owiec, znajdujących się na peryferiach geograficznych i egzystencjalnych.
Biskup Ihosy podkreślił, że młodzież stanowi ponad 60 proc. malgaskiego społeczeństwa. Młodzi są pełni entuzjazmu i żywotności, dążą do lepszej przyszłości, ale muszą stawić czoła wielu trudnościom natury społecznej, kulturowej, intelektualnej i religijnej. Nie zniechęcają się jednak dzięki papieskim wezwaniom do zachowania nadziei, która nie zawodzi, oparta jest bowiem na wierze w Tego, który zwyciężył śmierć i moce zła.
Papież wysłuchał dwóch świadectw ludzi młodych. W pierwszym 27-letni Rova Sitraka Ranarison opowiedział o swej nieodpłatnej pracy wśród więźniów, w czasie której nie tylko pomaga im materialnie, ale również słucha ich historii, próbuje zrozumieć powody, dla których znaleźli się za kratami, stara się o ich reintegrację społeczną po wyjściu na wolność. - Ojcze Święty, pomóż nam i zachęcaj nas do tego, byśmy zawsze kochali najsłabszych i tych, których odrzuca społeczeństwo - poprosił wolontariusz.
21-letnia Vavy Elyssa Nekendraza podzieliła się historią swej rodziny. Ojciec i matka należą do różnych plemion, co nierzadko utrudnia ich życie codzienne z powodu odmiennych zwyczajów, które trzeba zachowywać. Dzięki wzajemnej miłości rodziców udaje się przezwyciężyć wszystkie trudne próby i rodzina żyje szczęśliwie. Dzieci, choć chodziły do szkoły luterańskiej, zostały ochrzczone w kościele katolickim i tylko one chodzą w niedzielę na Mszę. - Nie przestaję modlić się za rodziców, by pewnego dnia wyjaśniła się tajemnica ich postawy: lubią modlitwę i uczą nas kochać, ale nigdy nie chodzą do kościoła - wyznała dziewczyna. Podziękowała Franciszkowi za jego wezwania do młodzieży dotyczące szacunku wobec rodziców i dziadków oraz szukania pozytywnych aspektów ich życia, by wyciągnąć z nich dla siebie lekcję.
Papież odnosząc się do świadectw obojga młodych zaznaczył, że uczeń Jezusa, jeśli chce wzrastać w Jego przyjaźni, nie może trwać w bezruchu, narzekać i patrzeć na siebie. Musi się ruszać, działać, angażować się, będąc pewnym, że Pan go wspiera i mu towarzyszy. Podkreślił, że cechą właściwą ludziom młodym jest poszukiwanie szczęścia, którego nikt nie może nam odebrać. Wskazał, że zaangażowanie pomaga nam odkryć misję, do której wzywa nas Bóg a jednym z najpiękniejszych darów jest przyjaźń z Jezusem.
- Wiemy wszyscy, także z własnego doświadczenia, że możemy pobłądzić i gonić za złudzeniami, które dają nam obietnice i oczarowują pozorną, szybką, łatwą i natychmiastową radością, ale które w ostatecznym rachunku pozostawiają serce, spojrzenie i duszę w połowie drogi - przestrzegał Franciszek. - Te złudzenia, które gdy jesteśmy młodzi, zwodzą nas obietnicami, które nas znieczulają, odbierają naszą żywotność, radość, uzależniają nas i zamykają w kręgu pozornie bez wyjścia i pełnym goryczy.