Jak to się dzieje, że święci zostają świętymi? Zastanawiali się państwo nad tym? Są przecież ludzie, którzy mają do tego wręcz wymarzone warunki i co? I nic. Są też i tacy, którzy po czubek głowy tkwią w niesprzyjającym Bogu świecie i wydają zaskakujące owoce – tak jak dzisiejsza patronka.
Zapytana kiedyś, jak wspomina pierwsze 20 lat swojego życia w Mediolanie, odparła : „Niebezpieczeństwa i okazje [tak] w domu [jak] i na zewnątrz”. I nie miała wcale na myśli okazji do czynienia dobra, co może zaskakiwać, bo urodziła się w roku 1867 w rodzinie słynnego, niewidomego od urodzenia, muzyka z mediolańskiej La Scali. Miała więc dom, środki do życia, mamę i tatę. Kłopot tylko w tym, że oni nie mieli czasu dla swojej córki. Ciągle w podróży, ciągle na walizkach, a nasza patronka gdzie? U dziadków ze strony taty. A gdy pewnego dnia z jednej z takich podróży mama wróciła do domu sama, to sytuacja się dodatkowo skomplikowała. Już nie było dziadków, tylko babcia – mama mamy. I był jeszcze nowy partner mamy i kłopoty, jakie pojawiły się w relacji z ojczymem. I choć mieszkali w cieniu bazyliki św. Ambrożego, to do Boga było im wszystkim bardzo, ale to bardzo daleko. W sumie dopiero, gdy w wieku 19 lat dzisiejsza patronka odwiedziła pobliskie oratorium prowadzone przez siostry urszulanki, coś się w niej przebudziło. I to przebudziło z taką mocą, że niespełna rok później - to jest w 1887 - wstąpiła do Zgromadzenia Małych Córek Najświętszych Serc Jezusa i Maryi w Parmie. Zgromadzenie to było tak samo młode, jak i ona, i miało służyć takim samym dzieciakom, jak i ona. Minęły cztery lata zanim złożyła pierwsze śluby i trzy kolejne do ślubów wieczystych, ale ponieważ jej życie nakierowane było na Boga rozpoznawanego w drugim człowieku, nie zniechęcała się trudnościami ani upływającym czasem. Mawiała : „Jak Jezus wybrał chleb, który jest bardzo powszechny, tak moje życie musi być zwykłe, przystępne dla wszystkich, a jednocześnie pokorne i ukryte, jak chleb”. Mając 38 lat została wybrana mistrzynią nowicjatu, a następnie przełożoną generalną. By jej serce niezmiennie pozostawało otwarte na każde cierpienie i ból, czyniąc ją matką wszystkich, jak ją nazywano, zakorzeniła się w Sercu Boga – Eucharystii. Zmarła w opinii świętości 7 września 1927 roku – kto taki? Błogosławiona Eugenia Picco, zakonnica.