Zmarł były prezydent Zimbabwe Robert Mugabe; miał 95 lat - poinformował w piątek portal BBC News, powołując się na rodzinę. Dawny przywódca zmagał się z chorobą, nie podano jednak, na co konkretnie cierpiał.
Jego koncyliacyjne podejście zjednało mu przychylność Zachodu, a dzięki wykształceniu wydawał się wzorem światłego afrykańskiego przywódcy. W pierwszy latach od uzyskania niepodległości kraj rozwijał się w imponującym tempie - jak grzyby po deszczu powstawały nowe szkoły, mieszkania dla czarnoskórych mieszkańców, rozwijał się system opieki zdrowotnej.
Jednak wkrótce Mugabe zaczął brutalnie zwalczać konkurentów do władzy.
W 1982 roku stanął w obliczu rebelii w prowincji Matabeleland na południowym zachodzie kraju. Odpowiedzialnością za nią obarczył Joshuę Nkomo, dawnego sojusznika z czasów walki o niepodległość. Do regionu wysłał wojsko, wywołując oburzenie i głosy potępienia ze strony społeczności międzynarodowej z powodu doniesień o zbrodniach popełnianych przez żołnierzy na ludności cywilnej. Według obrońców praw człowieka zginęło wówczas ok. 20 tys. osób, w większości z ludu Ndebele, z którego wywodził się Nkomo.
Po dwóch kadencjach na stanowisku premiera Mugabe wprowadził zmiany w konstytucji i w 1990 roku został wybrany na prezydenta. Było to na krótko przed śmiercią jego pierwszej żony Sally, która zdaniem wielu była jedyną osobą zdolną powściągać destrukcyjne zapędy swego męża.
Jednak świat na dobre zaczął odwracać się od Mugabego dopiero ok. 2000 roku, gdy przeprowadził brutalną nacjonalizację farm białych, co nazwał "korektą kolonialnych niesprawiedliwości", a oprócz tego w kraju prześladowana była opozycja i dochodziło do oszustw wyborczych.
Wyrzucenie z kraju białych farmerów wywołało hiperinflację, przyspieszając upadek i tak bardzo już osłabionej gospodarki. Do 2008 roku skurczyła się ona o jedną trzecią, a inflacja sięgnęła zawrotnych 500 mld proc. Kilka milionów Zimbabweńczyków wyemigrowało z kraju, a bezrobocie dosięgło ok. 90 proc.
Jednak Mugabe za wszystkie bolączki Zimbabwe obwiniał Zachód i niezmiennie odrzucał oskarżenia o autorytarne zapędy. "Kiedy nazywają cię dyktatorem, to po to, by ci zaszkodzić i zniszczyć twoją reputację. Nie należy więc zwracać na to uwagi" - mówił w 2013 roku.
W 2008 roku, w obliczu niemal pewnej porażki w wyborach prezydenckich, zmusił swego rywala Morgana Tsvangiraia do ustąpienia, gdy wielu jego zwolenników zginęło z rąk bojówkarzy prezydenckiej partii ZANU-PF.
W ostatnich latach Mugabe coraz częściej musiał odrzucać sugestie, by oddał władzę ze względu na podeszły wiek, oraz dementować pogłoski o problemach ze zdrowiem, w tym o chorobie nowotworowej. Jego krytycy zarzucali mu ponadto, że całkowicie uległ swej drugiej żonie Grace, która nie kryła politycznych ambicji.