Asia Bibi - pakistańska chrześcijanka skazana na śmierć za rzekome bluźnierstwo wobec islamu, a po ośmiu latach w celi śmierci uniewinniona przez Sąd Najwyższy - udzieliła wywiadu brytyjskiemu dziennikowi "The Telegraph".
Podkreśliła, że jest niezmiernie wdzięczna za zorganizowanie światowej kampanii na rzecz jej uwolnienia. Kluczową rolę odegrał tu specjalny wysłannik Unii Europejskiej, Słowak Jan Figel, który prowadził rozmowy w władzami pakistańskimi.
- Czasami byłam tak zawiedziona i traciłam odwagę, że zastanawiałam się, czy wyjdę z więzienia czy nie, co stanie się potem, czy pozostanę tam przez całe życie - wyznała Asia Bibi. Wspominała, że gdy córki odwiedzały ją w więzieniu, nigdy nie płakała w ich obecności, ale gdy wyszły, płakała samotnie, pełna bólu i żalu. - Cały czas myślałam o nich, jak żyją - dodała.
Przyznała, że wciąż jest jej ciężko z powodu konieczności opuszczenia ojczyzny bez pożegnania nawet z własnym ojcem. - Pakistan to mój kraj, Pakistan to moja ojczyzna, kocham mój kraj, kocham moją ziemię - powiedziała w wywiadzie dla "The Telegraph".
Przede wszystkim jednak boli ją to, że wielu innych ludzi w Pakistanie nadal pozostaje za kratami z powodu drakońskiego prawa o bluźnierstwie. Nie mogą oni liczyć na uczciwy proces. - Proszę cały świat o zwrócenie uwagi na ten problem - apeluje prześladowana chrześcijanka.
Problem leży także w tym, że nawet jeśli sądy nie skazują oskarżonych o bluźnierstwo na karę śmierci, to przebywają oni latami w więzieniach, ponieważ władze obawiają się agresywnej reakcji fanatycznego tłumu na wyroki uniewinniające. Trzeba się liczyć także z próbami linczu.