W sobotni wieczór siedmiu młodych mężczyzn rozpoczęło ostatni etap "kwalifikacji" do seminarium. W Sulistrowiczkach spędzą 16 dni. Wtedy też zapadnie ostateczna decyzja, czy zostaną kandydatami do kapłaństwa.
Tak trudno zostać klerykiem w archidiecezji wrocławskiej jeszcze nie było. Rozpoczął się właśnie ostatni etap rekrutacji. - W tym roku realizujemy pomysł, który idzie w parze z planowanymi zmianami, które wynikną z dokumentów dotyczących formacji - miesiąc propedeutyczny. To trzeci etap rekrutacji i w przyszłości też ona będzie tak wyglądać - mówi ks. Kacper Radzki, rektor Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu.
Aby zostać alumnem MWSD, młodzi mężczyźni muszą przejść rozmowę kwalifikacyjną z zespołem moderatorów - ojcem duchownym, prefektem i rektorem oraz egzamin z wiedzy teologicznej. Dopiero pozytywny wynik obu etapów pozwala rozpocząć miesiąc propedeutyczny w Sulistrowiczkach (2 tygodnie) w Domu Formacji Stałej, który w tym miejscu powstaje dla naszej archidiecezji i we Wrocławiu (2 tygodnie).
Co będzie się działo podczas najbliższych czterech tygodni? - To czas przygotowania, ale również zaopiniowania kandydatów przez specjalistów - psychologa, psychiatrę, terapeutę, pedagoga, ojców duchownych i prefekta - wyjaśnia. Podkreśla, że te wymagania są dużo większe niż we wcześniejszych latach i choć są nowością we Wrocławiu, to w innych seminariach niekoniecznie. - Wynika to z ogólnej charakterystyki kondycji psychofizycznej i duchowej młodzieży oraz z obserwacji z lat poprzednich.
Ks. Radzki nawiązuje do swoich kilkuletnich doświadczeń i zauważa, że wielu kandydatów przyjętych na pierwszy rok studiów w czasie roku akademickiego rezygnowało z seminarium. - Z moich doświadczeń wynika, że ci, którzy budzili jakieś wątpliwości w rozmowach kwalifikacyjnych, czy mieli kiepskie wyniki z egzaminów, odchodzili. W związku z tym pomyśleliśmy sobie, że można im pomóc trochę inaczej. Jeśli z rozmowy, z egzaminu, czy okresu propedeutycznego wyniknie, że należy podjąć pracę nad sobą w jakimś obszarze, to można to zasugerować, nie angażując w to całej wspólnoty rocznikowej ani nie narażając kandydatów na utratę całego roku akademickiego - wyjaśnia.
Ksiądz rektor zaznacza, że w subiektywnej ocenie przełożeni seminaryjni mogą nie przyjąć kandydata na pierwszy rok studiów. - Nie oznacza to jednak, że nie chcemy takiej osoby przyjąć w ogóle. Sugerujemy pracę nad sobą w danym obszarze po to, by móc się zgłosić na przykład w kolejnym roku. To nasze "sito" nie dyskwalifikuje.
Do udziału w ostatnim etapie kwalifikacji do seminarium wybrano więc tych, którzy mają najlepsze predyspozycje do aspirowania do kapłaństwa. Na rozmowę z przełożonymi zgłosiło się kilkunastu chłopaków, a do wyjazdu do Sulistrowiczek zakwalifikowano tylko siedmiu.