Organizatorzy spodziewali się setek widzów, przyszły tysiące. Tłum ludzi podziwiał mapping "Ksiądz Ficek śląski" na kościele kalwaryjskim w Piekarach.
Widzowie nie zmieścili się w głównej alei piekarskiej Kalwarii. Część z nich stała nawet daleko w dole, na ulicy Bytomskiej.
Z głośników płynęły słowa interesującej historii Jana Ficka, słabowitego chłopca, który urodził się w górniczej rodzinie w 1790 roku. Janek był bardzo zdolny. Wstąpił do seminarium we Wrocławiu, skąd uciekł przed wojną i spędził kolejnych kilka lat w seminarium w Krakowie.
Został wikarym w Czeladzi, Ziemięcicach, aż w końcu trafił jako proboszcz do Piekar, "biednej, małej mieściny" - jak powiedział lektor.
W miarę jak rozwijała się opowieść o księdzu Ficku, na fasadzie kościoła kalwaryjskiego wciąż coś się działo - nie tylko zmieniały się kolory. Kiedy lektor mówił, jak ks. Jan zaczął budowę kościoła - dzisiejszej bazyliki - na fasadzie też zaczęła rosnąć świetlista budowa, cegła po cegle.
Duże wrażenie robił na Janku widok przydrożnych knajp, w których panowały pijaństwo i rozpusta. Widzowie mappingu usłyszeli, że ks. Ficek doprowadził do rzeczy niezwykłej: wybudował kościół bez pijaństwa. A później zrobił to samo na większą skalę. Lektor czytał, że Piekary ratowały cały Śląsk przed plagą pijaństwa. W tym czasie kościół kalwaryjski wyglądał, jakby płonął i przekazywał dalej swój wewnętrzny ogień.
Laserowy mapping przygotowało Stowarzyszenie Wrazidlok. Jego prezes Łukasz Zimnoch podkreślał, że historia Górnego Śląska - której częścią jest opowieść o księdzu Ficku - jest bardzo bogata i interesująca.
Na zakończenie widowiska tysiące widzów wzniosło w górę telefony z zapalonymi latarkami i zaśpiewało razem "Matko Piekarska, opiekunko sławna".
Poniżej - galeria zdjęć.