W stuletniej historii krzyża na Giewoncie zanotowano 67 wypadków śmiertelnych, a z tego tylko 5 osób zginęło od pioruna - mówi Apoloniusz Rajwa, taternik, emerytowany ratownik i przewodnik górski.
Popołudniowa burza, która 22 sierpnia rozpętała się nad Tatrami, zabiła 5 osób, w tym dwoje dzieci. Niemal 200 osób zostało rannych.
W mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że przyczyną tragedii jest krzyż, który od ponad 100 lat stoi na szczycie Giewontu. Są również postulaty, że ze względów bezpieczeństwa konstrukcję należy zdemontować.
- Wiem, że teraz ludzie będą mówić, że pioruny biją w krzyż, ale to nie jest prawda - komentuje Apoloniusz Rajwa, długoletni ratownik i przewodnik górski, taternik i speleolog. Jak podkreśla, metalowa konstrukcja oczywiście powoduje, że są tam częstsze wyładowania. - Ale pioruny biją wszędzie. Mam zdjęcie, na którym widać trzy pioruny, które uderzyły w Giewont i tylko jeden trafił w krzyż. Jeden w tym samym czasie uderzył w grań długą Giewontu, a ten trzeci w jego dolne partie - argumentuje A. Rajwa, dodając, że to nie tyle krzyż, ale klamry i łańcuchy, które znajdują się poniżej, są niebezpieczne, bo „schodzi tam ładunek elektryczny po mokrej skale”.
- Media nagłaśniają, że większość wypadków śmiertelnych na Giewoncie była od pioruna, a to jest nieprawdą. W stuletniej historii, od momentu postawienia krzyża w 1901 roku do 2001 roku, na Giewoncie było 67 wypadków śmiertelnych, z tego tylko 5 osób zginęło od pioruna. Oczywiście porażeń było więcej - wyjaśnia taternik. Apeluje o zdrowy rozsądek. - Nie można przesadzać i ogłaszać, że Giewont jest niebezpieczny, bo stoi tam krzyż - podkreśla.
Opinię taternika potwierdza fizyk i popularyzator nauki Tomasz Rożek, który na Twitterze tłumaczy:
Nie, jest dokładnie na odwrót. Jest na szczycie, więc w jego okolicy pioruny i tak by uderzały. On działa dokładnie jak piorunochron. Uderzenie w krzyż zmniejsza prawdopodobieństwo uderzenia w inne obiekty (osoby).
— Tomasz Rożek (@RozekTom) 23 sierpnia 2019
W małopolskich szpitalach nadal przebywa 29 osób poszkodowanych w wyniku czwartkowej burzy. Mają poparzenia ciała spowodowane wyładowaniami atmosferycznymi oraz obrażenia i urazy powstałe w wyniku upadku bądź uderzeń odłamkami skał. Tuż po zdarzeniu część z tych osób była operowana. Część pacjentów w piątek została już ze szpitali wypisana do domu.