Ilu razy słyszeliśmy w kościele te słowa z ewangelii św. Mateusza : "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie"? A ile razy poszliśmy za tą radą i wprowadziliśmy ją w życie?
Ilu razy słyszeliśmy w kościele te słowa z ewangelii św. Mateusza : "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie"? A ile razy poszliśmy za tą radą i wprowadziliśmy ją w życie? A dzisiejszy patron wprowadził. Choć bogaty z domu, to gdy stracił rodziców, sprzedał wszystko co posiadał i z kijem podróżnym w ręku udał się z pielgrzymką do Rzymu. Nie doszedł jednak do Wiecznego Miasta, gdyż w miasteczku włoskim Acquapendente zastał epidemię dżumy. Zamiast ominąć je szerokim łukiem zatrzymał się tam, aby zarażonym spieszyć z pomocą. W nagrodę za to heroiczne poświęcenie dla bliźnich, Pan Bóg miał go obdarzyć łaską uzdrawiania. Zjednało mu to sławę świętego. I to sławę tak wielką, że dzisiejszy patron musiał ratować się ucieczką z miasta przed otaczającym go zewsząd tłumem. W końcu, tak jak planował, trafił do Rzymu, nawiedzając tamtejsze kościoły oraz opiekując się chorymi i ubogimi. Po trzech latach zapragnął jednak wrócić w rodzinne strony. W drodze powrotnej ponownie trafił na miasto ogarnięte dżumą i tak jak poprzednio, nie wahał się pomóc potrzebującym. Tym razem jednak zaraził się od chorych i omal nie przypłacił tego życiem, gdyby na jego drodze nie pojawił się inny człowiek, który tak jak on, nie bał się dżumy. Po powrocie do zdrowia podjął dalszą wędrówkę do domu. Niestety, nie dane mu było dotrzeć do celu. W pogranicznym miasteczku Angera został zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa i uwięziony. Ponieważ nie mógł się do niczego przyznać, bo nie był szpiegiem tylko wędrowcem, zastosowano wobec niego specjalne metody śledcze. Gdy i wtedy nie udzielił przesłuchującym zadowalających odpowiedzi, trafił do lochu, gdzie po 5 latach zmarł. Ponieważ za życia nikt się za nim nie wstawił, więc po jego śmierci uczynił to Bóg. Na ścianie więzienia pojawił się wraz z jego śmiercią cudowny napis : "Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomocy tego człowieka, jako swego pośrednika i orędownika, będą uleczeni". Wieść o tym rozeszła się lotem błyskawicy po miasteczku i tak imię tego niewinnego człowieka przetrwało do naszych czasów. Tak samo jak i relikwie, które znajdziemy obecnie w Wenecji. Jak nazywał się ów cudowny orędownik w niebezpieczeństwie zarazy? Roch. Wspominamy dzisiaj św. Rocha.