O zaufaniu Bogu na wzór Maryi, nawet wtedy, gdy terapia w chorobie nowotworowej musi być wstrzymana, pisze Gabriela Klimek.
Niepokalana jest dla mnie najdoskonalszym wzorem człowieka oddanego
Bogu we wszystkim. To od Niej uczę się codziennego zaufania Panu.
Za każdym razem, gdy przychodzą chwile zwątpienia, Maryja pokazuje mi,
że bezgraniczne oddanie Bogu jest możliwe.
Ostatnie tygodnie były bardzo trudne. Nie byłam w stanie modlić się.
Nie potrafiłam poradzić sobie z tym, że 3 miesiące ciężkiego leczenia nie przyniosły
żadnego efektu. Bakteria nadal niszczy mój organizm, a terapię trzeba powtórzyć.
Dopiero, gdy pokonamy tę bakterię, będziemy mogli wprowadzić chemioterapię (mięśnie są w coraz gorszym stanie). Lek już jest kupiony, tylko nie można go teraz podać.
Maryja to wszystko przeszła: jako matka i jako żona. Powiedziała Bogu „fiat",
choć nie obiecywał Jej dobrobytu, a wręcz cierpienie. Na pierwszym miejscu u Niej zawsze był Bóg.
W dniach kiedy tylko płakałam, przyszła pomoc: zaczęłam czytać książkę:"Życie Najświętszej Maryi Panny" w/g objawień Katarzyny Emmerich, a potem powróciłam do różańca. Maryja dała mi nowe siły do walki z chorobą.
Zachwyca mnie Jej przykład, była Matką Boga: mogła domagać się poklasku, zaszczytów i uznania. Ona jednak pozostała cichą i pokorną Służebnicą. Rozumiała, że celem Jej życia jest chwała Syna. Przebywała w Jego cieniu i podporządkowała się Jego woli. Nieustannie wskazywała na Jezusa.
Nie rozczulała się nad sobą, nie buntowała się i nie przeklinała swego losu.
Każdy dzień cichej służby składała umiłowanemu Panu.
Wiedziała, że ma to niepowtarzalny sens.
Dzięki Maryi, w dniach kiedy nie potrafiłam odczytać swojego powołania - jako żona i matka - zrozumiałam, że cierpienie może mieć sens, gdy zostanie świadomie przyjęte.
Bunt nie jest żadnym lekarstwem. Tylko zgoda na własne życie i codzienne „tak" wypowiadane przed Bogiem w chwilach próby, mogą dać pokój serca i moc.
Widzę moich Rodziców, którzy modlą się za mnie na różańcu; widzę mojego męża, który nocą czuwa przy moim łóżku z różańcem w ręku;widzę moją 9 letnią córkę, dziecko Pierwszokomunijne, które codziennie odmawia różaniec i wiem, że Matka Boża nie pozwoliła, abym się załamała.
Jestem otoczona płaszczem Jej opieki. Do Niej jak dziecko do matki we wszystkim się uciekam. Jej wszystko powierzam. Troskę o siebie i o Swoich Jej pozostawiam.
Życie, śmierć i wieczność moja, wszystko to jest Twoim, o Niepokalana.