Bez dwóch zdań dzisiaj w liturgicznym kalendarzu na plan pierwszy wysuwa się św. Maksymilian Maria Kolbe. Ale to nie jedyny dzisiaj patron, który oddał swoje życie za wiarę. Decyzją papieża Franciszka, równocześnie z ojcem Kolbe, Kościół wspomina także św. Antonio Primaldiego i jego Towarzyszy.
Bez dwóch zdań dzisiaj w liturgicznym kalendarzu na plan pierwszy wysuwa się św. Maksymilian Maria Kolbe. Ale to nie jedyny dzisiaj patron, który oddał swoje życie za wiarę. Decyzją papieża Franciszka, równocześnie z ojcem Kolbe, Kościół wspomina także św. Antonio Primaldiego i jego Towarzyszy. Choć dzieli ich od polskiego franciszkanina niemal 500 lat to łączy doświadczenie na sobie skutków szaleństwa wojny i potęgi Bożego Ducha. Bo bez niego oddanie swojego życia jako znaku przynależności do Chrystusa wydaje się niemożliwe. Kim był wywołany przed chwilą Antonio Primaldi? Zwykłym szewcem. Kim byli jego towarzysze? To młodzieńcy i mężczyźni w wieku od 15 do 55 lat. Dlaczego nie ma pośród nich kobiet, starców i dzieci? Bo kobiety zostały wzięte w niewolę, a starcy i dzieci straceni na miejscu. Ale gdyby ktokolwiek przepowiedziałby im taki los przed 28 lipca 1480 roku, pewnie by nie uwierzyli. No bo jak można zgładzić wszystkich mieszkańców pewnego włoskiego, nadmorskiego miasta Otranto? Ano można. Wystarczy tylko, że zmieni się wiatr na morzu. Naprawdę. Masakra w Otranto wzięła swój początek właśnie od tego – oto turecka flota zmierzająca do Brindisi, została zmuszona przez przeciwny wiatr przybić do brzegu 90 km bliżej. No i 28 lipca 1480 roku stanęli na plażach Italii najpierw głównodowodzący wyprawą Gedik Ahmed Pasza, a za nim jego 18 tysięczna armia. Przed nimi rozpościerały się mury Otranto z 400-tu osobową obsadą bez ani jednego działa. Gdy obrońcy zobaczyli turecką artylerię, w znacznej części uciekli z miasta. Ci którzy zostali, podjęli trud obrony przez długie 14 dni. W końcu jednak, 12 sierpnia, najeźdźcy wdarli się do miasta i rozpoczęła się rzeź – zginął każdy, kto stawiał opór. Miejscowy biskup, Stefano Pendinelli, oddał swoje życie w katedrze wraz z zebranymi kapłanami w czasie odprawiania Mszy św. Pozostałych mieszkańców podzielono na grupy : kobiety i dziewczęta odprowadzono na statki, małe dzieci i starców stracono na miejscu, pozostałym przy życiu mężczyznom i młodzieńcom dano wybór. Jaki? Przejście na islam, albo śmierć. I wtedy przemówił szewc. Być może do tej pory znany był tylko z dobrze robionych butów i z tego, że przysłowiowo klął. Teraz jednak powiedział coś, co tchnęło ducha w pozostałych mieszkańców Otranto : „Dotąd walczyliśmy by ocalić życie; teraz musimy walczyć, by ocalić dusze dla naszego Pana, który umarł za nas na krzyżu". Ponieważ nikt mu nie przerwał, ani nie zgłosił sprzeciwu, wszyscy jego towarzysze zostali straceni na pobliskim Wzgórzu Minerwy, a ich ciała - w liczbie kilkuset - leżały niepogrzebane przez cały czas tureckiej okupacji. Dopiero po roku pozostałe szczątki zostały przeniesione do katedry w Otranto, a po kolejnych 60 rozpoczęto oficjalny proces beatyfikacyjny męczenników, których imiona i pełna liczba pozostają do dzisiaj nieznane. Przyjmuje się, że w masakrze w Otranto w obronie wiary razem z Antonio Primaldim, szewcem, zginęło 800 osób, co daje nam największą liczebnie jednorazową kanonizację w historii Kościoła. Czy wiecie państwo kiedy miała ona miejsce? W niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego, 12 maja 2013 roku.