Ks. Rafał Przybyła: Świat od nas wymaga jasnej deklaracji - czy jestem człowiekiem Chrystusowym, czy jestem człowiekiem światowym?
Jeźdźcy, zaprzęgi, rowerzyści, ale także wierni, którzy przybyli samochodami i pieszo, uczestniczyli w 10. Pielgrzymce Konnej do Goja.
Punktem kulminacyjnym była Eucharystia przy położonej wśród pól kapliczce Matki Bożej Bolesnej. Sprawował ją ks. Rafał Przybyła, diecezjalny duszpasterz miłośników koni i prezes stowarzyszenia „Hubertus”.
- Świat od nas wymaga jasnej deklaracji - czy jestem człowiekiem Chrystusowym, czy jestem człowiekiem światowym? - mówił w homilii. Nawiązał w niej do czytań biblijnych o chciwości i życiu według ciała, a nie ducha. Zauważył, że Ewangelia niejednokrotnie nie jest łatwa, bo żyjąc według niej, trzeba być uczciwym, koleżeńskim, prawdomównym; trzeba starać się być człowiekiem krystalicznie czystym. Podkreślił m.in. że nie można dać świadectwa o Chrystusie, jeżeli się do Niego nie przylgnie, ażeby przylgnąć, trzeba Go najpierw poznać.
- Trzeba pokazać Boga, który kocha. Boga, który nie tylko stawia wymagania, ale przede wszystkim pokazuje miłość, a wymagania są jedynie przejawem miłości - zaznaczył.
Ks. Rafał Przybyła i uczestnicy pielgrzymki. Klaudia Cwołek /Foto GośćPomysł pielgrzymki do Goja zrodził się na wielkanocnej procesji konnej w Żędowicach.
- 10 lat temu zaczynaliśmy skromnie, dzisiaj widzicie, jak wielkie to jest dzieło, które przynosi dobre owoce - mówił ks. Rafał Przybyła. Prosił, żeby kontynuować rozpoczętą tradycję i zapraszać innych, czując się współodpowiedzialnym za tę inicjatywę. Pielgrzymka odbywa w pierwszą niedzielę sierpnia. W tym roku podczas Eucharystii zbierano ofiarę na odbudowę stajni jednego z kolegów, która spłonęła w Mysłowicach.
Pod koniec był czas na podziękowania i wyróżnienia osób, szczególnie zaangażowanych w przygotowanie pielgrzymki. Natomiast konie corocznym zwyczajem zostały przyozdobione kotylionami. Można było też nabyć ręcznie robione maskotki. Po spotkaniu w Goju wszyscy zostali zaproszeni do Toszka na poczęstunek.
Dekorowanie koni. Klaudia Cwołek /Foto Gość