Rybnicka Pielgrzymka na postoju w Miotku przeżywała godzinę powołaniową. - Złożyłem papiery na ASP, planowałem oświadczyć się mojej dziewczynie - mówił pielgrzymom młody człowiek w... brązowym habicie.
Trzeciego dnia rybniccy pielgrzymi odpoczywają w Miotku – dzielnicy Kalet. Tam zostają co roku ciepło przyjęci przez miejscową parafię św. Franciszka. Zmęczenie poprzednich dwóch dni zaczyna dawać się wędrowcom we znaki – diakonia medyczna ma zdecydowanie więcej pracy, opatrując otarcia i odciski. Mniej poszkodowani chętnie wykorzystują czas postoju na ucięcie sobie krótkiej drzemki.
Pomiędzy zmęczonymi pielgrzymami przechadza się Kazimierz Berger – kierownik trasy. Jeśli o księdzu kierowniku Pawle Zielińskim można przez te kilka dni powiedzieć, że jest drugi po Bogu, to pan Kazimierz zajmuje trzecie miejsce. Pytany, co tak naprawdę robi kierownik trasy, odpowiada z szelmowskim uśmiechem, że wszystko. Ale kiedy pociągnięty za język zaczyna wymieniać, okazuje się, że nie przesadził ani trochę... Do jego zadań należy koorydynowanie kierujących ruchem – zwanych potocznie chorągiewkowymi – i służb porządkowych, dbających o czystość. Kieruje wyjściami poszczególnych grup, organizuje miejsca postojowe, zapewnia noclegi dla kapłanów i sióstr zakonnych... Czyli robi wszystko to, czego na pierwszy rzut oka nie widać, ale bez czego pielgrzymka nie mogłaby się odbyć. Pracę zaczyna w marcu – już wtedy ruszają pierwsze przygotowania. I tak już od... sam już nie wie, ilu lat – wie tylko, że ksiądz Paweł jest piątym kierownikiem pielgrzymki, z którym współpracuje.
Miotek to tradycyjnie miejsce godziny powołaniowej. Świadectwem swojej drogi życiowej dzielili się duchowni i świeccy. Siostra Sabina, salwatorianka, żartobliwie rozwinęła skrót nazwy swojego zgromadzenia – SDS – jako Same Dobre Siostry. Bogdan i Halina, małżonkowie z 25-letnim stażem, opowiadali o swojej drodze do małżeństwa, przypominając, że czasami na wysłuchanie niesionej na pielgrzymce intencji przychodzi dłużej poczekać. A brat Jozafat, zwany przez współbraci franciszkanów Joszkiem, wspominał, że siedem lat temu jego plany życiowe były całkiem inne – studia na ASP, małżeństwo... Z głosem powołania nic jednak nie mogło wygrać.
Na pielgrzymów czekała też niespodzianka. – Wczoraj dotarł do nas dekret z Penitencjarii Apostolskiej z Rzymu. Daje on prawo uzyskania odpustu zupełnego każdemu pielgrzymowi – ogłosił ks. Zieliński, prezentując stosowne pismo.
Przerwa zakończyła się Eucharystią, którą tradycyjnie w tym miejscu sprawował biskup gliwicki ks. Jan Kopiec. W homilii przypomniał, że Boże dzieła dokonują się we współpracy z człowiekiem. Jako przykład przypomniał postaci Mojżesza i Aarona, a także Maryję, która zgodziła się być matką Syna Bożego. – Maryja mogła odmówić, ale przyjęła Boże wezwanie. Była tylko człowiekiem, ale przez nią stało się to, co Bóg zamierzył. Nam często trudno uwierzyć, że przez nas dokonują się wielkie, Boże sprawy – mówił kaznodzieja. Nawiązując do hasła pielgrzymki podkreślił, że odwaga Maryi płynęła z obecności Ducha Bożego. Zachęcił też pątników do jeszcze głębszego otwierania się na Jego działanie.
Dzisiejszą noc pielgrzymi spędzą w Lubszy, Kamienicy i Babienicy. Rano wyruszą w stronę Częstochowy, gdzie o godz. 15 powita ich arcybiskup Wiktor Skworc.