Wobec firmy Tesla wystosowano kolejny pozew związany z wypadkiem samochodowym podczas używania systemu wspomagania kierowcy Autopilot. Rodzina zmarłego w marcu Jeremy'ego Bannera domaga się odszkodowania w wysokości co najmniej 15 tys. dolarów - podał serwis The Verge.
O pozwie poinformował w czwartek prawnik reprezentujący rodzinę, choć odpowiedni dokument nie wpłynął jeszcze do urzędu hrabstwa Palm Beach. Prawnik podkreślił, że Tesla jest w posiadaniu nagrań z pokładu samochodu, choć nie wskazał, czy dostęp do materiałów uzyskali także bliscy.
Banner jest czwartą osobą, która zmarła wskutek wypadku w trakcie użytkowania Autopilota, a pozew składany przez rodzinę jest drugim przeciw firmie Elona Muska ws. zawinienia śmierci - wskazał Verge.
Do wypadku Bannera doszło 1 marca 2018 w Delray Beach. Według wstępnego raportu amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) z maja, kierowca włączył system Autopilot ok. 10 sekund przed zderzeniem z bokiem naczepy. Jak podano, mniej niż 8 sekund przed wypadkiem system nie stwierdził, by prowadzący trzymał ręce na kierownicy. Ustalono, że pojazd jechał z prędkością 68 mil (109 km) na godzinę, przy dozwolonej prędkości 55 (88 km) na godzinę. Ani kierowca, ani Autopilot nie podjęli żadnych prób hamowania czy ominięcia przeszkody - stwierdził dokument.
Firma Tesla wskazała NTSB, że Banner nie zastosował się do instrukcji Autopilota, wymagającej od kierowcy ciągłego trzymania rąk na kierownicy. Jednak sformułowanie użyte przez amerykański organ regulacyjny wskazuje, że dłonie kierowcy "nie zostały wykryte", a nie, że definitywnie ich tam nie było. Używający Autopilota kierowcy często skarżą się zaś, że system ostrzega ich, by mocniej ścisnęli kierownicę, mimo że już trzymają na niej ręce - przypomniał serwis Verge.
Pierwszy śmiertelny wypadek Modelu S, gdy samochód poruszał się w trybie półautonomicznym, miał miejsce w maju 2016 roku na Florydzie. Czterdziestoletni Joshua Brown zginął, gdy jego pojazd uderzył w ciężarówkę z naczepą, która dołączała do ruchu, wyjeżdżając z bocznej drogi. Jak wtedy podawano, system nie był w stanie odróżnić białej ciężarówki od jasnego nieba i nie uruchomił hamulców. W rezultacie samochód wbił się pod boczną część przyczepy.
W 2018 roku doszło do wypadku w Kaliforni; Wei "Walter" Huang zmarł 23 marca, po tym gdy jego sportowy samochód - Tesla Model X - uderzył w betonową barierę na autostradzie i został potrącony przez dwa inne pojazdy. Tesla broniła wtedy swojego systemu, winą za wypadek obarczając kierowcę. Jak podała, podczas wypadku Autopilot w samochodzie był aktywowany, a kierowca nie trzymał dłoni na kierownicy pojazdu na sześć sekund przed zdarzeniem. Rodzina mężczyzny wniosła pozew w maju br.
Zdaniem Verge, przypadki Joshuy Browna i Jeremy'ego Bannera wykazują bliskie podobieństwo. Obaj mężczyźni zderzyli się z włączającą się do ruchu ciężarówką z naczepą. Wskazywać to może, że mimo zapewnień Tesla nie rozwiązała problemu związanego z wykrywaniem przecinających drogę naczep, mimo licznych aktualizacji oprogramowania.
Tesla broni się, przypominając, że kierowcy muszą trzymać ręce na kierownicy podczas używania Autopilota. Jednocześnie firma reklamuje funkcję jako "pełne samoprowadzenie" - wskazał serwis.
Z badania przeprowadzonego w czerwcu przez amerykański Ubezpieczeniowy Instytut Bezpieczeństwa Drogowego (IIHS) wynika, że same nazwy takie jak "Autopilot" mogą być mylące dla kierowców co do poziomu automatyzacji i bezpieczeństwa, sugerując, że systemy wspomagania jazdy potrafią więcej niż w rzeczywistości. Blisko połowa respondentów uważała, że przy funkcji o nazwie "Autopilot" mogą zdjąć ręce z kierownicy.