Ile jest prawdy w życiorysach świętych sprzed 1500 lat? Szczególnie, gdy mowa o świętych władcach. To będzie pół na pół? Trzy czwarte do ćwierci? A może jeszcze mniej faktów, a więcej domysłów czy pobożnych życzeń?
Ile jest prawdy w życiorysach świętych sprzed 1500 lat? Szczególnie, gdy mowa o świętych władcach. To będzie pół na pół? Trzy czwarte do ćwierci? A może jeszcze mniej faktów, a więcej domysłów czy pobożnych życzeń? Przyzwyczajeni do nadmiaru informacji, z pewną nieufnością możemy reagować na szczątkowe informacje w odniesieniu do niektórych patronów. A dzisiejszy święty jak mało który nadaje się do zmitologizowania. To w końcu bohater eposów średniowiecznych – św. Oswald, król i męczennik. Co o nim wiemy na pewno? Że urodził się około 604 roku jako syn Etelfryda, króla Northumbrii. Że jako dwunastolatek został zmuszony do ucieczki do Szkocji, gdy Brytowie wywołali powstanie, w którym poległ jego ojciec. Że schronienie znalazł na wyspie Iona, gdzie znajdował się sławny klasztor, założony przez św. Kolumbana. Że tam zapoznał się z wiarą i przyjął chrzest. Że w wieku 30 lat został wezwany do ojczyzny przez swoich zwolenników, odzyskał tron i wprowadził chrześcijaństwo do Northumbrii, w czym gorliwie wspierali go zakonnicy z wyspy Iona. Jeden z nich św. Aidan, został nawet biskupem, bo według zwyczaju irlandzkiego opaci byli równocześnie biskupami-ordynariuszami diecezji. O św. Oswaldzie możemy jeszcze powiedzieć, że dokonał zjednoczenia skłóconych dzielnic Anglii, a na małżonkę obrał sobie Cyneburgę, córkę władcy panującego nad Wessexami, którego zdołał również pozyskać dla wiary. No i na sam koniec najważniejsze – zginął jak na chrześcijańskiego władcę przystało w walce, 5 sierpnia 642 roku, na polu bitwy, którą wydali mu jego pogańscy zbuntowani oponenci. Ciało św. Oswalda poćwiartowano, a głowę zawieszono na żerdzi, żeby nikomu więcej nie przyszło do głowy sprowadzać chrześcijaństwa do Northumbrii. Oczywiście chrześcijaństwo tam powróciło, a mnisi z Iona zanieśli w świat opowieść o odważnym królu, który umarł za wiarę. Za swojego patrona obrali go sobie krzyżowcy i angielska rodzina królewska. Czy jednak cała ta historia św. Oswalda, nie jest zbyt gładka? Czy nie za łatwo zostają na niej odhaczone kolejne punkty życiorysu pobożnego władcy? Wątpliwości są tutaj na miejscu, ale równie na miejscu jest także mała uwaga na marginesie. Otóż jak za 1500 lat zostanie potomnym – jeśli w ogóle - opowiedziana nasza historia? Czy próbę czasu przetrwają w niej wszystkie nasze dzisiejsze rozterki, niewierności i wątpliwe decyzje? A może zostanie z nich tylko jedno, że mimo wszystkich okoliczności życia pozostaliśmy wierni Bogu? Tak jak św. Oswald, który od 8 lat mając żonę i królestwo, zamiast wyrzec się Boga, gdy zrobiło się niebezpiecznie, w wieku 38 lat zginął na polu bitwy. Jakiej? Pod Maserfield.