Cel świętość! Do boju! Podwijamy rękawy i zaczynamy prężyć duchowe muskuły. Chcemy być Bożymi atletami. Dokonujemy nadludzkich wysiłków. Czy nie tak widzimy wykuwanie się świętości? W ogniu walki?
Cel świętość! Do boju! Podwijamy rękawy i zaczynamy prężyć duchowe muskuły. Chcemy być Bożymi atletami. Dokonujemy nadludzkich wysiłków. Czy nie tak widzimy wykuwanie się świętości? W ogniu walki? Tymczasem owo wykuwanie, skoro to słowo już się tutaj pojawiło, to proces monotonny i długotrwały. Kto był kiedyś w kuźni, ten wie. A jeśli nie wie, to może mu to uświadomić dzisiejsza patronka. Jej droga do świętości to nie był żaden blitzkrieg, żadna wojna błyskawiczna. To było pół wieku domowej monotonni i życiowych przypadków. Gdy była młoda, myślała, że wyjdzie za mąż. Niestety narzeczony umarł przedwcześnie, a pracy w rodzinnym domu przy dziewięciorgu rodzeństwa nie brakowało. Pranie, sprzątanie, gotowanie – każdego dnia miała ręce pełne roboty. Z domu wychodzili w świat kolejni bracia i siostry, a ona wiernie towarzyszyła mamie, będąc dla niej do końca jej życia podporą. Szczególnie po śmierci ojca. Zmarła 6 lat po swojej mamie, w wieku 50 lat. Było to prawdopodobnie 19 lipca 379 roku. Jeżeli przysłuchując się tej historii doszli państwo do wniosku, że właściwie w jej świetle macie w swoim otoczeniu przynajmniej jedną osobę, która kwalifikowałaby się do wyniesienia na ołtarze, to spieszę uzupełnić życiorys dzisiejszej patronki o jeden, ważny szczegół. Otóż pomimo, a może przy okazji zajmowania się domem i dziećmi, cechowało ją coś, co nazywamy bogomyślnością. Innymi słowy ona sama, domownicy, a także towarzyszki, które pociągała swoim przykładem, otóż oni wszyscy razem prowadzili życie na wpół klasztorne. Co biorąc pod uwagę IV wiek było pewną nowością. Albo raczej pewnym przeczuciem, zapowiedzią mającego się w niedługim czasie narodzić monastycyzmu, życia we wspólnocie zakonnej. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? I czy znacie święte rodzeństwo dzisiejszej patronki? Kościół wspomina dzisiaj świętą Makrynę Młodszą, córkę św. Bazylego Starszego i jego żony Emmalii, która także uchodziła za świętą. Małżeństwo to wydało na świat pięć córek i pięciu synów, z których najbardziej się zasłużyli: św. Bazyli zwany Wielkim, św. Piotr, biskup Sebasty, oraz św. Grzegorz, który został biskupem w małoazjatyckiej Nyssie.