Z dzisiejszym patronem sprawa nie jest taka zupełnie zwyczajna. Oto bowiem papież Franciszek 5 lipca 2019 roku dokonał jego kanonizacji równoważnej. W ten sposób stał się on, jeśli dobrze liczę, 43 osobą na przestrzeni 500 lat, która może odbierać kult w całym Kościele jako święta, na mocy specjalnego dekretu papieskiego bez procesu kanonizacyjnego.
Z dzisiejszym patronem sprawa nie jest taka zupełnie zwyczajna. Oto bowiem papież Franciszek 5 lipca 2019 roku dokonał jego kanonizacji równoważnej. W ten sposób stał się on, jeśli dobrze liczę, 43 osobą na przestrzeni 500 lat, która może odbierać kult w całym Kościele jako święta, na mocy specjalnego dekretu papieskiego bez procesu kanonizacyjnego. Zatem możemy chyba mówić w przypadku wspominanego dzisiaj portugalskiego dominikanina o wielkim wyróżnieniu. Tak samo zresztą rzecz ma się w przypadku jego dzieła - „Stimulus Pastorum” - które, niejako w formie memento, ofiarowane zostało uczestnikom zarówno pierwszego, jak i drugiego Soboru Watykańskiego. Mówię memento, bo jeżeli coś naprawdę leżało na sercu autorowi tego tekstu sprzed pół tysiąca lat, to była to troska o formowanie świętych kapłanów. Właśnie nie świetnych, co wydaje nam się dzisiaj palącą potrzebą, tylko świętych. Czyli takich, którzy całą swoją siłę pokładają w Bogu, sami stając się drogą, na której wierni spotkać mogą Chrystusa. Arcytrudna sztuka, o czym wiedział dobrze bohater naszej dzisiejszej historii, lizbończyk z urodzenia, Bartłomiej Fernandes. Gdy w jego otoczeniu po raz pierwszy pojawili się dominikanie, już wiedział kim chciałby być w przyszłości. Pierwszy krok na tej drodze uczynił jako 14-latek, wstępując do nowicjatu w roku 1528. Potem było 10 lat formacji oraz studiów teologicznych i filozoficznych, po których zaczął wykładać w Kolegium św. Dominika w Lizbonie. Jego wiedzę i świadectwo życia dostrzeżono nawet na królewskim dworze, czyniąc go wychowawcą następcy tronu. W końcu, w roku 1551, został uhonorowany tytułem mistrza świętej teologii, a następnie wyświęcony na arcybiskupa Bragi. Jako uczestnik Soboru Trydenckiego, wyróżnił się skromnością i rozległą wiedzą. Złożył w sumie 268 petycji, podejmując wiele kwestii związanych z reformą Kościoła. Szczególnie jego propozycje dotyczące reformy duchowieństwa zostały przyjęte z uznaniem. To też sprawiło, że stał się doradcą papieża Piusa IV i św. Karola Boromeusz, kardynała i arcybiskupa Mediolanu. Po powrocie do swojej diecezji arcybiskup Bartłomiej postawił sobie dwa cele – kluczowe dla Kościoła XVI wieku. Po pierwsze położyć zdecydowany nacisk na formację kandydatów do kapłaństwa, a po drugie zatroszczyć się o wychowanie chrześcijańskie wiernych. Temu miało służyć wydanie w języku portugalskim Katechizmu, czyli nauki chrześcijańskiej i uwag duchowych, a także dekretów Soboru Trydenckiego. Te ostatnie, choć nie bez pewnych trudności, przyjmowane były na kolejnych lokalnych synodach. Gdy arcybiskup Bartłomiej poczuł w końcu, że brakuje mu do tego zadania sił, złożył rezygnację z pełnionego urzędu i powrócił do dominikańskiego życia w klasztorze Świętego Krzyża w Viana do Castelo, gdzie zmarł 8 lat później, 16 lipca 1590 roku. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? I tu ciekawostka - nie św. Bartłomieja Fernandesa, arcybiskupa Bragi, tylko św. Bartłomieja od Męczenników. Ten przydomek został mu nadany od miejsca ochrzczenia, a był to kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny od Męczenników właśnie.