Jaka jest nasza pierwsza reakcja na wyrządzane innym zło? Strach, żeby nas nie spotkało to samo? Często tak właśnie odruchowo reagujemy, ale w głębi duszy oprócz strachu rodzi się też gniew. I chęć wymierzenia sprawiedliwości, która niczym bicz Boży porazi złoczyńcę.
Jaka jest nasza pierwsza reakcja na wyrządzane innym zło? Strach, żeby nas nie spotkało to samo? Często tak właśnie odruchowo reagujemy, ale w głębi duszy oprócz strachu rodzi się też gniew. I chęć wymierzenia sprawiedliwości, która niczym bicz Boży porazi złoczyńcę. Porazi natychmiast i z mocą, której tamten nie podoła. Te wszystkie uczucia i pragnienia w kontakcie ze złem są oczywiście zrozumiałe, ale jak mają się one do ukrzyżowanego Jezusa? Dokładnie taki dylemat musiał rozstrzygnąć w swoim życiu dzisiejszy patron, ale gdy już wybrał jedną z dróg, to zaprowadziła go ona do chwały nieba. Bł. Jan Nepomucen Chrzan, mieszkaniec Wielkopolski, który w 1910 roku przyjął święcenia kapłańskie. Służył wiernym w Słupach, Czerminie, Broniszewicach, Kcyni, Zielińcu, Bieganowie i Żerkowie. W tych dwóch ostatnich parafiach pełnił funkcje proboszcza. Obok szerokiej działalności duszpasterskiej był także aktywnym społecznikiem – jeśli należało coś zorganizować lub naprawić, on z pewnością brał to w swoje ręce. Nic więc dziwnego, że kiedy w pierwszych dniach września 1939 roku do Żerkowa weszli Niemcy, to natychmiast poddali szykanom i prześladowaniom właśnie ks. Jana Nepomucena. Kilkukrotnie napadali na plebanię, czego skutkiem były pobicia dzisiejszego patrona. Gdy to niewiele dało zamknęli kościół. Można go było otworzyć tylko w niedzielę, na jedyną Mszę św. sprawowaną pod nadzorem niemieckiej policji. W końcu po prostu 6 października 1941 roku aresztowali ks. proboszcza Chrzana i deportowali do obozu KL Dachau. I tutaj zaczął się dla niego ów wspomniany na wstępie czas rozstrzygania dylematu : jaką postawę zająć wobec otaczającego zła? To, co przyszło mu do głowy pierwsze, co było częścią jego społecznikowskiego charakteru, to był sprzeciw. Ze wzburzeniem reagował na bestialskie traktowanie, na poniżenia, tortury. Jednak w miarę upływu czasu, dokonała się w nim fundamentalna przemiana. Jak zaświadczył to jeden ze współwięźniów, ks. Dezydery Wróblewski: "Jan Nepomucen Chrzan zmienił się tak bardzo, iż ufając całkowicie łasce Bożej, oddając się całkowicie Bogu, był w stanie znieść wszelkie cierpienia". Ta najtrudniejsza próba w jego życiu trwała niemal rok. Gdy umierał zmaltretowany, chory i wycieńczony, ostatnimi słowami jakie miał wypowiedzieć było: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Czy wiecie państwo kiedy te słowa padły z ust bł. Jana Nepomucena Chrzana, proboszcza parafii w Żerkowie? Było to 1 lipca 1942 roku.