Batalia o życie 42-letniego mężczyzny wciąż trwa.
Przesłuchanie dotyczące Vincenta odbyło się w poniedziałek francuskim sądzie kasacyjnym w Paryżu. Jego decyzja zostanie podana do publicznej wiadomości w piątek 28 czerwca o godz. 17.00.
W tym czasie we Francji przetacza się fala upałów. Programy telewizyjne i radiowe, a także ogłoszenia w miejscach publicznych, powtarzają obsesyjnie, że ludzie powinni dbać o regularne picie, aby nie ryzykować odwodnienia. Dla Viviane Lambert, która wraz z mężem i dwojgiem rodzeństwa Vincenta walczyła o życie syna przez ostatnie sześć lat, ta rada jest rzeczywiście gorzka: najwyższe władze kraju chcą, aby umarł z pragnienia.
Vincent przebywa w małym pokoju bez klimatyzacji w szpitalu w Reims - podaje Life Site News. Także lista odwiedzających go gości została poważnie ograniczona w ciągu ostatnich kilku lat i wszyscy ci, którzy mają dostęp do jego zamkniętego pokoju, nawet ojciec i matka, muszą zostawiać swoje dowody tożsamości w biurku pielęgniarek. Mężczyzna stał się zakładnikiem kultury śmierci.
Na poniedziałkowej rozprawie Viviane i Pierre Lambert byli reprezentowani przez Claire Lebret, która utrzymywała, że nie ma „żadnej nagłej potrzeby”, która zmusiłaby lekarzy do działania w celu położenia kresu życiu Vincenta i że Francja powinna respektować orzeczenie Komitetu ONZ, by nie wdrażać środka, którego skutki byłyby nieodwracalne.
- Nie ma potrzeby zabijania go, jego stan jest stabilny, oddycha sam, nie cierpi. Sąd Apelacyjny podjął jedyną decyzję, która nie miałaby nieodwracalnego skutku - podkreśliła Lebret.
Natomiast François Lambert, jeden z członków rodziny Vincenta, który prowadził kampanię na rzecz zamordowania mężczyzny, jest prawie pewny, że w piątek szpital będzie musiał zaprzestać karmienia i nawadniania Vincenta.