Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!”. J 20,26b
Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy Pana”. Ale on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Tomasz Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!” Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Ewangelia z komentarzem. Słowa najważniejsze rozważa Andrzej MacuraJezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!”. J 20,26b
Czy Tomasz, patron dzisiejszego dnia, faktycznie dotknął ran Jezusa? A może wystarczyło samo spotkanie twarzą w twarz i rozmowa z Nim? W sumie nie jest to istotne. Najważniejsze, że po tym wydarzeniu zwątpienie zastąpił Tomasz gorącym przekonaniem. Dającym i nam nadzieję, że nie poszliśmy za mrzonkami. Najbardziej uderza mnie jednak w tej scenie co innego: słowa, którymi Jezus wita uczniów: „pokój wam”. Słowa chłodzące gorące umysły i uspokajające rozedrgane serca. Słowa przypominające, że na codzienność warto spojrzeć też z innej niż dyskusje i spory perspektywy. Jakie to dzisiaj ważne. Widzieć nie tylko argumenty i racje, ale Zmartwychwstałego. Zachwycić się Jego zwycięstwem, wyciszyć wzajemne oskarżenia i pretensje.