Postulaty młodych, którzy protestują w Hongkongu są słuszne, wyraża się w nich troska o społeczeństwo – uważa pomocniczy biskup tego miasta Joseph Ha Chi-shing. Jego zdaniem masowe protesty to jedyny możliwy sposób działania wobec władzy, która nie chce słuchać głosu obywateli. Wyraził też ubolewanie z powodu siłowego tłumienia protestów. Nie sądziłem, że w Hongkongu mogą się dziać takie rzeczy – dodał chiński biskup.
Mieszkańcy Hongkongu od kilku dni masowo protestują przeciwko nowemu prawu, które ułatwi ekstradycję do Chin. Bp Ha Chi-shing podkreśla, że młodzi zachowują się w sposób rozsądny, pokojowy i umiarkowany. Są być może trochę naiwni, wierząc, że poprzez takie zgromadzenia można cokolwiek zmienić. Chiński biskup zaznacza, że był wśród protestujących, rozmawiał z nimi i płakał, kiedy słuchał ich świadectw. „Urodziłem się i wychowałem w Hongkongu. Wszystkim, czego chcemy jest wolność, gwarancje dla naszego życia, dla wolności, do której wszyscy mają prawo, abyśmy nie żyli w lęku. Czy chcemy za dużo? Czy na to nie zasługujemy? Nie! Tak być nie może!” – mówił pomocniczy biskup Hongkongu podczas Mszy po wczorajszych protestach.
Natomiast ordynariusz Hongkongu przebywa w tych dniach w Rzymie w ramach wizyty międzyreligijnej delegacji. Rozmawiając z papieską rozgłośnią, kard. John Tong Hon przyznał, że kwestia aktualnych protestów stała się też głównym tematem rozmów w Watykanie.
“Szanujemy wolność jednostki. Dlatego jeśli ludzie wychodzą na ulicę, by wyrazić swoją opinię, to powinno się ich uszanować. Nie jest dobrze, kiedy używa się przemocy. Trzeba to potępić. Sprzeciwiamy się używaniu przemocy, również przeciw policji, której zadaniem jest dbanie o zachowanie porządku. Obie strony zachęcamy do dialogu, aby ludzie mogli wyrazić swoje opinie, a rząd mógł uzasadnić swoje postępowanie. Na drodze dialogu trzeba dążyć do porozumienia. Tylko w ten sposób pomożemy Hongkongowi zachować stabilizację, aby ludzie mogli się cieszyć pokojem.”
W Hongkongu jest natomiast biskup senior tego miasta kard. Joseph Zen Ze-kiun. Ostrzegł on, że młodzi są zdesperowani. W obliczu zagrożenia własnej wolności, są gotowi poświęcić własne życie. „Niech do nas strzelają, to wszystko nie ma znaczenia, lepiej skończyć z własnym życiem” – mówił kard. Zen, cytując wypowiedzi protestujących. Zaapelował do młodych, by nie poświęcali zbyt łatwo swego życia.