Dla posłów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego 4 czerwca 1989 roku zaczęła się polska droga do wolności i demokracji.
Na zaproszenie Bogusława Szwedo, prezesa Radia Leliwa, z tarnobrzeskimi dziennikarzami spotkali się Jacek Bujak, Marian Dojka oraz Kazimierz Rostek, wybrani z Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” do tzw. sejmu kontraktowego w okręgach nr 94 (Tarnobrzeg) i 95 (Stalowa Wola), obejmujących województwo tarnobrzeskie. Okazją do spotkania była 30. rocznica częściowo wolnych wyborów, będących efektem porozumienia zawartego przy Okrągłym Stole pomiędzy władzami komunistycznymi a demokratyczną opozycją, które ustalało, iż 35 procent miejsc przeznaczonych zostanie dla przedstawicieli strony obywatelskiej. Jedynie do Senatu wybory były całkowicie demokratyczne.
Dlaczego iść do wyborów?
- Niestety dzisiaj nie brakuje osób starających się umniejszać znaczenie 4 czerwca, tymczasem tego dnia zaczęła się droga Polski do wolności, suwerenności, demokracji i samorządności - podkreślał Jacek Bujak, do 2009 roku mieszkający w Gorzycach, a obecnie w przygranicznym Barwinku. Dowodem tego, jak uważa były poseł, jest brak zainteresowania władz różnego szczebla zorganizowaniem okolicznościowych obchodów pierwszych częściowo wolnych wyborów do parlamentu polskiego.
- Dlaczego wówczas poszliśmy głosować? Odpowiedź na to pytanie zawarte zostało w programie Komitetu Obywatelskiego, z ramienia którego startowali kandydaci z kręgu „Solidarności”. We wstępie do programu KO jego twórcy wyjaśniali: „Wzywamy wszystkich do udziału w wyborach dlatego, że widzimy pożytek, jaki Polska może osiągnąć przez udział sił niezależnych w sejmie i senacie. To ważna szansa na dziś i na przyszłość. […] Stając do wyborów, nie zamykamy oczu na nadal niedemokratyczny charakter systemu rządzenia krajem i nie zamierzamy go uwiarygodniać. Chcemy ten system zmieniać, dokonując tego na drodze ewolucyjnych przemian, wykorzystując także metody parlamentarne” - Jacek Bujak przytoczył fragment programu.
Droga do wyborów
Wiosną 1989 roku do „Solidarności” działającej w KiZPS Siarkopol dotarła informacja, iż jedna osoba spośród jej członków znajdzie się na liście KO w wyborach do Sejmu. - Podczas tajnego głosowania zarząd, składający się z 30, czy może 40 osób niemal jednomyślnie, przy jednym głosie przeciwnym, zdecydował, iż owym kandydatem będę ja - wspominał Marian Dojka. - Wszystko odbyło się na drodze demokratycznych prawyborów.
Tabliczka z sejmu kontraktowego. Marta Woynarowska /Foto Gość- Razem z Marianem Dojką, startującym do Sejmu, oraz przyszłymi senatorami Zbigniewem Romaszewskim i Janem Kozłowskim tworzyliśmy tzw. czwórkę Komitetu Obywatelskiego w okręgu nr 94, który był bardzo trudny - mówił Jacek Bujak. - Tworzyły go niejako dwa regiony, w mniejszej części dawnej Galicji i znacznie większej Kongresówki. Tradycje i poglądy polityczne obu rejonów znacząco się różniły. Mocno to odczuwaliśmy z Marianem podczas spotkań przedwyborczych. Tym bardziej chciałbym dzisiaj, po 30 latach, podziękować wszystkim moim wyborcom, a jest za co. Otrzymałem bowiem 110 600 głosów, czyli prawie 84 procent, Marian Dojka zaś 95 587, co dało mu 73-procentowe poparcie. Żaden z kandydatów strony przeciwnej nawet nie zbliżył się do naszych wyników. Wygrana w tych wyborach była moim największym i najważniejszym osiągnięciem w działalności politycznej - podkreślił J. Bujak. - Przyznaję, że informacje o skali wygranej zaskoczyły mnie. Takiego poparcia nie spodziewaliśmy się.
W obu okręgach, obejmujących nasz region, przyznano po dwa mandaty dla przedstawicieli Komitetu Obywatelskiego i po jednym dla kandydatów Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (tylko okręgu nr 94) i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.