Była ciemna noc, dobrze po północy. Niewielki klasztor św. Symforiana tonął w mroku. Jednak wprawny obserwator mógłby dostrzec w oknach kaplicy coś na kształt blasku świecy. Czyżby mnisi zapomnieli zgasić żywy ogień ryzykując pożarem? Nic z tych rzeczy.
Była ciemna noc, dobrze po północy. Niewielki klasztor św. Symforiana tonął w mroku. Jednak wprawny obserwator mógłby dostrzec w oknach kaplicy coś na kształt blasku świecy. Czyżby mnisi zapomnieli zgasić żywy ogień ryzykując pożarem? Nic z tych rzeczy. To po prostu jeden ze współbraci modli się w ciszy przed Najświętszym Sakramentem. Zupełnie jakby nie potrzebował snu, albo nie chciał na niego marnować godzin nocy. To by nawet do niego pasowało – wszak zanim się tutaj pojawił z polecenia biskupa Autun, by przeprowadzić reformę tej wspólnoty, był pustelnikiem. I to świetnie wykształconym jak na początek VI wieku, bo jego imię odnotowano na uniwersytecie w Avalon. W wieku 46 lat został jednak zawezwany ze swojej pustelni na dwór biskupa i wysłany do klasztoru św. Symforiana, gdzie spędzał długie nocne godziny na adoracji Zbawiciela ukrytego w Hostii. W czasie jednego z takich czuwań zmorzył go jednak w końcu sen. Nie wyrzucał tego sobie tylko dlatego, że był to sen niezwykły, w którym jakiś starzec wręczał mu klucze do wielkiego miasta. Gdy więc cztery lata później dzisiejszy patron został wybrany na biskupa Paryża, nie był ani trochę zaskoczony. Jeżeli już miałby mówić o jakiś towarzyszących mu w tej chwili emocjach, to byłby to niepokój. Jakże bowiem on, pustelnik i zwykły kapłan, ma stać się głową paryskiego kościoła? Postanowił jednak nie uciekać od powołania, choć nie zamierzał również zmieniać swojego stylu życia ze względu na bliskość królewskiego dworu. Jak był, tak nadal pozostał prostym, pokornym i skromnym człowiekiem. Nie zaprzestał nocnych modlitw, a jego dom biskupi wypełniony był biednymi i potrzebującymi. Choć tutaj nie ograniczał się jedynie do charytatywnej pomocy, odnotowano bowiem, że w trakcie takich posiłków po prośbie nakazał lektorom czytanie świętych ksiąg na głos. Gdy dodamy do tego jeszcze bardzo kunsztowne kazania, które głosił w katedralnym kościele, stanie się jasne dlaczego paryżanie zaczęli go darzyć wielkim szacunkiem. Ten szacunek udzielił się również i królowi Childebertowi, który pod wpływem wspominanego dzisiaj biskupa Paryża przestał się oddawać jedynie ziemskim sprawom. To w końcu z jego inicjatywy władca ufundował pod miastem opactwo św. Krzyża, które po latach rozrosło się w jedną z dzielnic Paryża i zmieniło nazwę na cześć bohatera naszej dzisiejszej historii. To jednak przyjdzie w przyszłych wiekach, tymczasem jest rok 576 i tuż przed swoją śmiercią próbuje on jeszcze pojednać ze sobą synów zmarłego króla Childeberta, co nie jest łatwe gdy obaj próbują sięgnąć po pełnię władzy. Aha i jeszcze przed pożegnaniem tego świata dla nieba, nasz dzisiejszy święty pisze zachowany po dziś dzień „Wykład Liturgii Galijskiej”. Jest on obecnie jeszcze podstawową liturgią francuskiego kościoła ortodoksyjnego i ortodoksyjnego kościoła Galów. Czy wiecie państwo kto go napisał? Św. German z Paryża.