Pamiętacie państwo Sanderusa? Tego wędrownego handlarza, którego barwnie odmalował w „Krzyżakach” Henryk Sienkiewicz? To bardzo dobrze, bo dzisiaj naszą szczególna uwagę poświęcimy temu, co miał ukryte w swoim podróżnym kuferku.
Pamiętacie państwo Sanderusa? Tego wędrownego handlarza, którego barwnie odmalował w „Krzyżakach” Henryk Sienkiewicz? To bardzo dobrze, bo dzisiaj naszą szczególna uwagę poświęcimy temu, co miał ukryte w swoim podróżnym kuferku. A były tam między innymi: kopytko osiołka, na którym odbyła się ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu, pióro ze skrzydeł archanioła Gabriela, szczebel z drabiny Jakubowej czy krople potu św. Jerzego, które wylał walcząc ze smokiem. Te wszystkie święte przedmioty miały uświadomić czytelnikowi „Krzyżaków”, że kult relikwii – szczególnie w średniowieczu - to jedna wielka bujda, żerująca na ludzkiej naiwności. I trudno się z Sienkiewiczem nie zgodzić, szczególnie w świetle przetrwałych do naszych czasów dokumentów z epoki. Trudno jednak także uznać za pisarzem, że owa cześć jaką odbierały zachowane szczątki ciał świętych i używane przez nich przedmioty, że to wszystko jest tylko zachowaniem magicznym. Przecież każdy z nas, w swoim własnym domu, znajdzie z pewnością jakieś pamiątki po swoich bliskich. Żeby daleko nie szukać, ja na ten przykład mam otrzymany od taty kieszonkowy zegarek pradziadka. I czasem trzymając go w rękach doświadczam czegoś więcej, niż tylko satysfakcji z posiadania pięknego przedmiotu. To jakiś rodzaj międzyludzkiej więzi, zakorzenienia w świecie, który liczy więcej lat niż ja sam. Tą nieoczywistą naturę relikwii oddaje zresztą sam łaciński termin reliquiae posiadający obok najbardziej podstawowego znaczenia - „resztki” czy „pozostałości” - także i takie jak: „dziedzictwo”, „pamiątki” bądź „potomstwo”. W kulcie relikwii nie chodzi więc o magię ani o żerowanie na naiwności, tylko o tęsknotę. W przypadku relikwii świętych - tęsknotę za miłością tak wielką, że potrafi nas wynieść aż do nieba. I oczywiście, że można z tej tęsknoty narobić także całkiem sporo głupstw, ale czy to oznacza, że sama tęsknota jest zła, czy raczej sposób jej wyrażania nieodpowiedni? A propos, czy wiecie państwo dlaczego akurat dzisiaj tyle czasu poświęcamy czci oddawanej relikwiom? Bo w kalendarzu liturgicznym mamy dzisiaj rocznicę przeniesienia relikwii św. Dominika. Zgodnie ze swoją wolą, Dominik Guzman został pochowany "pod stopami braci" w kościele św. Mikołaja w Bolonii. I chociaż wielu chorych zaświadczało, iż doznawali uzdrowień przy jego grobie, bracia nie tylko, że nie chcieli ich uznawać, ale wręcz niszczyli dziękczynne wota. Sytuację zmieniła dopiero decyzja papieża Grzegorza IX, który 24 maja 1233 roku, czyli 12 lat po śmierci założyciela Zakonu Kaznodziejskiego, pozwolił na przeniesienie jego ciała do marmurowego grobowca, gdzie odbiera cześć po dzień dzisiejszy.