Rozmowy o XIII-wiecznym Mistrzu Eckharcie w XXI-wiecznej Europie to wcale nie wspominki z dawnych czasów! Przekonali się o tym uczestnicy kolejnego wykładu Dominikańskiej Szkoły Wiary w Hermanicach.
Uczestnicy wykładów Dominikańskiej Szkoły Wiary w Hermanicach, już nieraz się przekonali, że tutaj znajdą odpowiedzi na pytania związane z kontrowersyjnymi tematami, wiarą, filozofią, teologią, etyką, życiem społecznym. I nigdy nie są to jedynie rozważania akademickie. Nie inaczej było podczas majowego spotkania, którego gościem był o. Krzysztof Pałys. Dominikanin zaprosił na wykład: "Kiedy mistyka unosi się w powietrzu. Granice poznania Boga u Mistrza Eckharta".
- Myśląc o mistyce, często mamy przed oczami obraz św. Faustyna czy św. o. Pio. Tymczasem doświadczenie mistyczne w znaczeniu eckhartowskim - na które podobnie patrzył zmarły w opinii świętości o. Joachim Badeni - to jest tak naprawdę doświadczenie miłości Pana Boga - podkreślił już na początku o. Pałys.
Dominikanin najpierw przybliżył rzeczywistość życia ludzi w XIII wieku, kiedy to każda dziedzina życia była ukierunkowana na Boga. Spory teologiczne wiedziono nawet na targowiskach; ludzie budowali wspaniale katedry, żyli pięknem majestatu przyrody, bliżej natury; żyli też krócej, zastanawiając się częściej: co dalej. Mieli świadomość, że jest Siła Wyższa, od której każdy z nich zależy.
- Może dziś dlatego mamy problem z religijnym przeżywaniem rzeczywistości, bo wszystko, co nas otacza, jest ludzkim wytworem - zauważył dominikanin. - Ludzie średniowiecza mieli świadomość, że Boga należy kochać w sposób nieograniczony, a człowieka - ze świadomością jego ograniczeń. Dziś robimy na odwrót: chce się człowieka kochać w sposób nieograniczony, a Panu Bogu stawiać warunki. A potem przychodzą rozczarowania, bo… człowiek nie jest Bogiem… Dzisiaj zainteresowanie Bogiem wydaje się nienaturalne, a wtedy wszystko co nie jest Bogiem, nie było godne zainteresowania.
Odwołując się do myśli Mistrza Eckharta, zaznaczył, że dla niego Bóg był jedynym prawdziwym szczęściem, które nigdy się nie kończy. Dla człowieka prawdziwie wierzącego, Bóg jest Bogiem, a nie narzędziem którym posługuje się człowiek jak stróżem własnego szczęścia. - Mistycy nie tyle chcą Boga posiadać, ile chcą być przez Boga posiadani - zaznaczył o. Pałys, pokazując przeplatające się w nauczaniu Mistrza Eckharta motywy: niepoznawalność Boga - czyli ból z tego powodu, iż nasze ludzkie kategorie poznawcze są zbyt ograniczone, by Go poznać, a dalej - odosobnienie, ogołocenie - przestrzeń, która ma w sobie każdy człowieka, a którą może wypełnić jedynie Bóg i przebóstwienie - mistyczne zjednoczenie duszy z Bogiem.
O mistyce Mistrza Eckharta opowiedział w Hermancach o. Krzysztof Pałys OPJak mówił o. Pałys, w czasach Mistrza Eckharta, "mistyka wisiała w powietrzu". W ludziach narastała tęsknota za Bogiem, bo świat, który ich otaczał nie dawał na spełnienia, ani pokoju. Wbrew pojawiającym się wtedy w Kościele głosom, że zwykły chrześcijanin nie może się bezpośrednio komunikować z Bogiem, że potrzebuje światłych pośredników, mistyk odwołał się do Jezusa, który każdemu przyniósł prawo i przywilej osobistej relacji z Bogiem Ojcem, mimo popełnianych grzechów. - Ta rzeczywistość jest dostępna dla każdego, kto ma wystarczająco wolne serce - mówił wykładowca.
O. Pałys mówił o dramacie każdego mistyka, który chce mówić o miłości Boga, której doświadcza, ale nie znajduje właściwych słów - bo to doświadczenie nieprzekazywalne.
Podkreślał, że jego nauczanie jest ściśle zakorzenione w codzienności. Eckhart twierdził, że dobrą religijność poznaje się nie po tym, co się dzieje na modlitwie, ale po tym, co się dzieje po niej. Najlepszy stan duchowy to taki, kiedy się nic nie dzieje na modlitwie, kiedy nie ma euforii czy innych emocji, zasłaniających Boga. Człowiek, który skupia się na formach pobożności, a nie wnosi obecności Boga w codzienność, nie buduje przez nie więzi z Bogiem, nie dojdzie do Niego.
Jak podkreślał o. Pałys, przywołując nauczanie Mistrza Eckharta: - Jeśli chcesz usłyszeć głos Mistrza Jezusa, musisz wyciszyć w sobie wszystkie pozostałe głosy. Modlitwa, to jest… tracenie. Bo na modlitwie, będąc w Bożej obecności, człowiek z czasem odkrywa, że odchodzi złość, lęk, urazy, niepewność, ustawianie świata po swojemu, a nawet… strach przed śmiercią. Schodząc w głąb gąszczu zmartwień, odkrywamy swoją najlepszą tożsamość, która była zakryta - Jezusowy pokój
Odwołując się do eckhartowskiego nauczania o modlitwie, o. Pałys zauważył: - W rozwijającym się życiu modlitwy, im bardziej się ona rozwija, tym bardziej się upraszcza. Im bardziej zbliżamy się do Boga, tym bardziej brakuje nam słów, by nazwać to, czego doświadczamy. Stąd droga do zjednoczenia w milczeniu. Modlitwa schodzi z poziomu głowy do serca. To myśli, obrazy, wyobrażenia przysłaniają Boga. Umysł wolny od myśli, daje czystą obecność...
Czemu ludzie nie mają bliskości z Jezusem? Bo nie są wystarczająco puści - w znaczeniu: uwolnieni. Pustka nie jest celem samym w sobie, ale odnajdywaniem w niej Boga. W życiu czynnym kochany Boga w ludziach, a w życiu kontemplacyjnym pozwalamy się Bogu kochać.
Kolejne spotkanie w Hermanicach odbędzie się 8 czerwca o 15.00. O. Janusz Pyda OP powie: "Czy Bóg stałby się człowiekiem, gdyby człowiek nie zgrzeszył?". Zapraszamy - wstęp wolny!