Zastanawiali się kiedyś państwo, dlaczego w internecie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, ale także w tak zwanym realu, w pracy, ze znajomymi, przy rodzinnym stole, rozmawiamy, kłócimy się, wyrażamy swoje zdanie i wyrabiamy sobie opinię właśnie na te, a nie inne tematy?
Czy jest to nasz świadomy i wolny wybór? Nie trzeba być ekspertem, aby zauważyć, że zajmujemy się z ogromnym zaangażowaniem sprawami drugo i trzeciorzędnymi, a te najważniejsze, te które faktycznie mają znaczenie dla naszej teraźniejszości i przyszłości, schodzą na dalszy plan lub w ogóle o nich zapominamy.
Wspominałem już w moich felietonach jedno z opowiadań Stanisława Lema, zawarte w „Cyberiadzie”. To zatytułowane „Wyprawa szósta, czyli jak Trurl i Klapaucjusz demona drugiego rodzaju stworzyli, aby zbójcę Gębona pokonać”. Gębon, jako zbójca z dyplomem, nie rabował tak pospolitych kosztowności, jak złoto i różne błyskotki, lecz nastawiony był na zdobywanie informacji. Dwaj genialni konstruktorzy z opowiadań Lema, których udało mu się złapać, szybko zrozumieli, że to jest z jednej strony jego siła, ale z drugiej może się to okazać jego bardzo znaczącą i niebezpieczną słabością. Postanowili wykorzystać trawiący go głód informacji przeciwko niemu i w tym celu skonstruowali demona, który nawet z zepsutego powietrza „ekstrahował i znosił informację o wszystkim, co było, co jest, co może być i co będzie”.
Wyprodukowany przez demona drugiego rodzaju nadmiar wiadomości groźnego zbójcę rychło spętał i zniewolił, czyniąc go zupełnie nieszkodliwym. Stanisław Lem świetnie sobie zdawał sprawę, że zbyt duża ilość informacji jest szkodliwa. Nie tylko dlatego, że nie jesteśmy w stanie ich wszystkich przyswoić. O wiele bardziej dlatego, że nie potrafimy z ich natłoku wyłuskać tych, które są ważne, którymi warto się zająć, ignorując pozostałe. Czekamy, aż ktoś zrobi to za nas.
„Nie ma takiej sprawy, której nie da się przykryć” - powiedział mi kiedyś doświadczony specjalista od manipulowania ludzkimi zainteresowaniami, rozmowami, myślami. „To tylko kwestia odpowiedniego dobrania tematów zastępczych, takich, które ludzie na pewno podchwycą, bo zajmą przede wszystkim ich emocje” - dodał. W nadmiarze medialnego przekazu sprawne oko fachowca bez trudu wyłowi mnóstwo treści, które idealnie nadają się do odwracania uwagi odbiorców, czyli nas wszystkich, od tego, co istotne. Wystarczy je nam sprytnie podrzucić, a sami załatwiamy resztę. Zajmujemy się z nieopisanym przejęciem bzdurami, na które nie mamy faktycznego wpływu, a kwestie bardzo ważne, dotyczące nas bezpośrednio, w tym samym czasie są załatwiane i rozstrzygane po cichu, bez naszego udziału. I tak to trwa od dawna.