Dzięki wam i waszej determinacji władza wie, gdzie jest większość i dlatego wy naprawdę macie na nią wpływ, nawet jeśli wydaje się ona wam czasami arogancka - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwracając się do osób, które zebrały się przed Uniwersytetem Warszawskim.
Po południu Tusk wygłosił wykład na UW; po nim spotkał się z osobami, które zebrały się przed gmachem Uniwersytetu.
"Chciałem wam bardzo podziękować, bo wiem, co znaczy wasza obecność. Wiem, co znaczy wasza wytrwałość, wiem, ile was to kosztuje na co dzień, demonstrowanie. Zakochaliście się w wolności, macie głębokie przekonanie, że nigdy nikomu tego już nie oddacie, nie będzie takiej siły ani tu, ani tam, która zabierze wam waszą wolność i niepodległość. To wiem na pewno" - oświadczył.
"Pamiętam was, gdy broniliście sądów, pamiętam was - szczególnie kobiety i dziewczyny - kiedy broniłyście swoich praw z czarnymi parasolkami. Wiem bardzo dobrze, że jeśli jesteście razem, jesteście naprawdę uparci. Jeśli ci z góry i ci z boku widzą, że jakiejś sprawy nie chcecie oddać i jesteście gotowi się o nią starać, a nawet - nie przesadzam - walczyć, to wtedy ustępują" - powiedział szef Rady Europejskiej.
Zaznaczył, że dzisiaj 3 maja jest takie poczucie, że "w naszej ojczyźnie wszyscy zgadzają się co do joty jeśli chodzi o UE, że to jest drugi cud nad Wisłą". "Dzięki wam i waszej determinacji władza wie, gdzie jest większość i dlatego wy naprawdę macie na nią wpływ, nawet jeśli wydaje się ona wam czasami arogancka" - podkreślił. Dziękował zebranym, że "mimo czasami smutku i takich wzruszeń nie zawsze pełnych entuzjazmu, to jednak utrzymują ten wigor". Jak ocenił to jest "kapitalny fenomen".
Wspomniał b. prezydenta USA Billa Clintona, który powiesił sobie na ścianie hasło "Gospodarka głupcze". "To nie +gospodarka głupcze+ decyduje o tym, czy ludzie są szczęśliwi czy nie, ona ma znaczenie, ale decyduje coś istotniejszego, coś co jest w okolicy serca, duszy" - powiedział Tusk. Dodał, że "kwintesencją Zachodu jest to, że ludzie się lubią, szanują uśmiechają się do siebie".
Tusk nawiązał też do słów prezydenta Andrzeja Dudy o wpisaniu do konstytucji przynależności Polski do UE i NATO. "To, co dzisiaj usłyszeliśmy z ust polskiej władzy na temat konstytucji i UE uważam za ich zobowiązanie. Te słowa nie znikną, te słowa będą przypominane o tym, że konstytucja jest święta, o tym, że UE i nasza w niej obecność powinny mieć nasze gwarancje i dobrą pracę na rzecz tej Unii. Będziemy o tym - i wy mam nadzieję będziecie - codziennie przypominać, szczególnie dzień po wyborach" - mówił szef Rady Europejskiej.
"Niektórzy złośliwie to komentują, że +szmata+ stała się niebieskim, pięknym sztandarem na czas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wiecie kogo cytuję. To od was w dużej mierze zależy, czy to się zmieni znowu po wyborach, czy uda wam się wywrzeć taką presję, żeby z tych słów wynikały jakieś prawdziwe konsekwencję" - dodał Tusk.
Nawiązując do swojego wystąpienia, podkreślił, że to jest metoda na to, by od dziś szukać "tego +i+" przynajmniej w kwestii Europy, konstytucji i przyszłości dzieci. "Bo o tym właściwie chciałem dzisiaj mówić, że w tych trzech sprawach naprawdę Polacy muszą znaleźć wspólny język. Nie dlatego, że to jest moje zdanie i że w ten sposób ja ogram Kaczyńskiego, bo to naprawdę nie o to chodzi" - dodał.
Tusk zwrócił się też do obecnych na miejscu młodych ludzi. Podkreślał, że ma już długie doświadczenie i wynika z niego, że "rzeczy niemożliwe stają się możliwe, jeśli włoży się w to trochę wiary, energii i znajdzie się trochę ludzi, którzy podobnie myślą i nie trzeba używać przemocy do tego, by pokonać zło". Nawiązał też do dziedzictwa Solidarności, mówił, że nie był to tylko ruch, ale i filozofia.
"Myśmy siebie, ale i cały świat przekonali, że można zmienić system, dominację, hegemonię wydawałoby się takiego monstrum, które jest nie do pokonania i nie do obalenia. Ale było 10 mln ludzi, którzy zorganizowali się w kilka tygodni, a później władza wyprowadziła na nich czołgi, a w ich stronę nie padł nigdy ani jeden strzał. Wysłano plutony wojska i policji; zabito wiele osób, ta rewolucja trwała 8 lat. Zwyciężyli ci, którzy nikomu nie uczynili najmniejszej krzywdy" - zauważył Tusk.
Wskazał też na przykłady Nelsona Mandeli i Mahatmy Gandhiego; przekonywał, że oni - podobnie jak Lech Wałęsa - potrafili przekonać miliony ludzi do tego, że można robić dobre rzeczy przeciwko panoszącemu się złu, bez przemocy i bez kłamstwa. Jak dodał, choć widać, że internet jest dziś nadużywany przez osoby złe, a fikcja zaczyna przykrywać rzeczywistość, to od ludzi zależy, czy w sieci będzie rządzić kłamstwo czy prawda.
"Jeśli nie oddamy tej przestrzeni, to ona będzie tak przyzwoita, jak wy jesteście przyzwoici" - mówił Tusk. Zaznaczał, że nie można ulegać ponurym przepowiedniom i prognozom, że świat idzie nieuchronnie w złym kierunku. "On tam pójdzie, jeśli będziemy bezradni, albo pasywni, jeśli opuścimy ręce. Nie ma do tego żadnego powodu, uwierzcie mi, byliśmy w dużo gorszych opresjach niż dzisiaj. Mamy jakiś kłopot, ale sobie z nim przecież wspólnie poradzimy. Ludzie, nie z takimi bohaterami sobie radziliśmy" - oświadczył.
Dodał, że jeszcze jedna rzecz "mu leży na sercu" i dotyczy ona ekologii. Jak mówił, ma pewne wyrzuty sumienia z tym związane. Zapewnił, że gdy był premierem, to starał się w tym zakresie "nie robić rzeczy złych, ale trochę determinacji i wyobraźni mu zabrakło". Podkreślił, że zastanawiał się wówczas nad odnawialnymi źródłami i węglem; podkreślał, że jego obawy budził los górników.
Tusk wspominał też, że jednym z tematów był wówczas węgiel z Rosji. "Dzisiaj tak sobie uświadomiłem, że to jest niezwykle dziwna forma patriotyzmu: sprowadzać rosyjski węgiel z Donbasu, finansować imperialne pomysły prezydenta Putina, które zagrażają naszemu bezpośredniemu sąsiadowi i przyjacielowi - Ukrainie - i dawać mu 3,5 mld zł rocznie za ten węgiel z okupowanej części Ukrainy, i truć tym rosyjskim węglem polskie dzieci" - powiedział szef Rady Europejskiej.
Nawiązał także do stawianych mu - w czasie gdy kierował rządem - zarzutów, iż dąży do prywatyzacji Lasów Państwowych. Określił je mianem "jednego z pierwszych klasycznych fake news w polskiej polityce". Jak dodał, "nie miało ono nic wspólnego z faktami".
"Ja dopiero jakiś czas temu zrozumiałem, że oni się bardzo bali, że być może ktoś sprywatyzuje Lasy, bo od początku myśleli, żeby je wyciąć. To jest koszmar dopiero: straszyć Polaków, że ktoś Lasy sprywatyzuje, wziąć władzę, a następnie zabrać się za wycinanie lasów - i z taką pasją, z takim jakimś dość patologicznym zaangażowaniem. Nie umiem sobie tego, szczerze powiedziawszy, wyjaśnić, co te drzewa zrobiły niektórym politykom" - powiedział Tusk.
Przewodniczącemu Rady Europejskiemu odpowiadały okrzyki z tłumu: "Zostań z nami", "kochamy cię"; skandowano też: +Donald Tusk!"; wcześniej przed wejściem na UW jeden z uczestników wiecu krzyczał: "nie będzie pan nigdy prezydentem".
Po zakończeniu spotkania Tusk rozmawiał z Ewą Kopacz, Hanną Gronkiewicz-Waltz i Janem Krzysztofem Bieleckim.