"Mają po pięć, sześć lat. Wiedzą, co to ipad, a obsługa tabletu jest im znana lepiej niż niejednemu dorosłemu. Słowo patriotyzm jest im obce zupełnie".
Te mocne słowa napisała kiedyś moja koleżanka redakcyjna. Mocne, bo prawdziwe i, niestety... trochę smutne. Nam, ludziom średniej generacji, wychowanym w latach 60., 70. i 80. termin "patriotyzm" nie kojarzy się najlepiej.
Przypominają się propagandowe czytanki w podręcznikach szkolnych, obowiązkowe apele szkolne, tak napompowane, że aż nie dało się oddychać i marsze 1-majowe, na które ciągnęli nas sfrustrowani rodzice.
Co zrobić, by słowom "patriotyzm" i "patriota" przywrócić ich pierwotne, pozytywne znaczenie?
- W czasach, gdy niektóre z tych słów ulegają w zasadzie stopniowemu zacieraniu, istnieje konieczność, by młodemu pokoleniu o nich po prostu przypominać - odpowiada jedna z nauczycielek lubelskiej podstawówki "Skrzydła" na Czubach, gdzie prócz odmiany rzeczowników przez przypadki, geometrii czy angielskich słówek, uczy się dzieci jak wdrażać w życie takie pojęcia jak hojność, szczerość, honor czy patriotyzm.
Patriotą nikt się nie rodzi. To postawa, którą obserwuje się (bądź nie) od najmłodszych lat w domu rodzinnym; zasysa się z rozmów rodziców, wspomnień dziadków, a potem dopiero z lekcji w szkole. Właśnie w tej kolejności.
Jak wytłumaczyć dzieciom czym jest patriotyzm? Jak sprawić, by czuły się dumne z bycia Polakami? Jak nauczyć je miłości do ojczyzny?
Przede wszystkim przykładem. Dzieci chłoną jak gąbki każdą postawę, każde nasze słowo i zachowanie. Przekonałam się o tym, nieraz bardzo boleśnie, na własnej skórze. Nauki patriotyzmu nie da się jednak zredukować do jednego wykładu czy jednej rozmowy.
Patriotyzm musi stać się stylem życia i wychowania.
Od czegoś jednak trzeba zacząć. Małymi krokami. Na początku w dzień święta narodowego wywieśmy biało-czerwoną flagę. Dzieci chętnie nam w tym pomogą. Maluchy nie lubią abstrakcji, za to świetnie czują się w przestrzeni, której można dotknąć; wśród konkretnych przedmiotów, jak choinka na Boże Narodzenie czy pisanki na Wielkanoc. To sprawia, że ta rzeczywistość staje się bardziej oswojona.
A może wspólne gotowanie?