Zasadniczo jesteśmy ślepi. Naprawdę. Nawet ci z nas, którzy mają sokoli wzrok. Skąd taki wniosek? Z definicji. Tyle tylko, że nie chodzi mi o pierwsze, a o drugie znaczenie tego słowa zawarte w Słowniku Języka Polskiego.
Zasadniczo jesteśmy ślepi. Naprawdę. Nawet ci z nas, którzy mają sokoli wzrok. Skąd taki wniosek? Z definicji. Tyle tylko, że nie chodzi mi o pierwsze, a o drugie znaczenie tego słowa zawarte w Słowniku Języka Polskiego. Kiedy więc mówię, że zasadniczo jesteśmy ślepi, nie mam na myśli dosłownej „utraty wzroku”, tylko „niedostrzeganie [przez nas] faktów, zjawisk, sytuacji lub brak umiejętności ich zrozumienia i oceny”. Tak, tak... to także jest objaw ślepoty i to taki, który będzie nas tutaj najbardziej interesował. A wszystko, jak się słusznie państwo domyślacie, za sprawą dzisiejszych patronów : błogosławionych Bonifacego i Emeryka. Znacie ich państwo? Bez żywotów świętych to niemożliwe. Jedynie wyprawa do pewnej trudno dostępnej zimą doliny na północnym-zachodzie Włoch i wizyta w tamtejszej katedrze mogłaby rzucić nieco światła na sylwetki tych dwóch ludzi. W końcu obaj pełnili posługę biskupa Aosty. Oczywiście nie w tym samym czasie. Pierwszy, czyli Bonifacy, został nim mianowany w roku 1219 i sprawował swój urząd aż do roku 1243. Drugi, to jest Emeryk, biskupem Aosty był między 1302 a 1313 rokiem. Osobiście więc się nawet nie spotkali. Oprócz pełnionej godności mieli jednak ze sobą nieco wspólnego. Obaj pochodzili z zamożnych rodów, obaj byli świetnie wykształceni, obaj wybrali życie ascetyczne - podczas gdy pierwszy wybrał zakon benedyktynów, to drugi wstąpił do wspólnoty kanoników. Czy zapisali się jednak w pamięci ludzi i w historii Kościoła czymś spektakularnym? Nie. Czy zasłynęli z teologicznych dzieł lub dokonujących się za ich wstawiennictwem cudów? Też nie. Nie ma zatem żadnego powodu by poświęcać im uwagę, by skupiać na nich nasz wzrok, by ich dostrzegać. No właśnie, nie ma? To dlaczego w takim razie pod koniec XIX wieku zarówno Bonifacego, jak i Emeryka, papież Leon XIII wyniósł do chwały ołtarzy? Być może dostrzegł to, co nam, zafascynowanym cudownościami, zwykle umyka. Oto obaj biskupi Aosty swoją zupełnie zwyczajną posługą w ekstremalnie niesprzyjającym klimacie wysokich Alp przyczynili się do ochronienia i przekazania następnym pokoleniom najcenniejszego i jedynego daru, jaki ma Kościół – Dobrej Nowiny i sakramentów. Widzialnych znaków niewidzialnej łaski. Tylko tyle i aż tyle. Zresztą, to właśnie mówią nam dzisiaj ich imiona. Czy wiecie państwo co znaczą? Bonifacy to z łaciny ten, który czyni dobro. Zaś Emeryk, to po germańsku gorliwy lub dzielny. Można go też tłumaczyć, jako władcę z boskiego rodu.