Oto mają wyjść na spotkanie człowieka niosącego dzban wody. Człowieka zajętego swoją pracą i obowiązkami. I mają pójść za nim i tam gdzie wejdzie zapytać: czy jest tu miejsce dla Jezusa?
„W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: «Gdzie chcesz, abyśmy poszli poczynić przygotowania, żebyś mógł spożyć Paschę?». I posłał dwóch spośród swoich uczniów z tym poleceniem: «Idźcie do miasta, a spotka was człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami?” Tyle jedna z Ewangelii - dlaczego jednak przywołuję dzisiaj akurat ten jej fragment? Bo opisuje prawdopodobnie pierwsze spotkanie dzisiejszego patrona z uczniami Jezusa, a co za tym idzie także i z Nim samym. Wiemy to z tej samej Ewangelii, gdzie tylko parę wersów dalej – po opisie jak Jezus modli się w ogrodzie Getsemani i zostaje pojmany przez wysłanników arcykapłana - znajdziemy co następuje: „Wtedy opuścili Go [Jezusa] wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.” To także dzisiejszy patron. Dlaczego był goły? Bo przerwano mu sen w ogrodzie należącym - tak jak i Wieczernik zresztą - do jego matki. Gdy więc nocą zrobiło się zamieszanie obudził się, okrył prześcieradłem i z uwagą śledził sensacyjne wydarzenia. A może obudził się nawet ciut wcześniej i miał okazje zobaczyć słynnego w całej okolicy Nauczyciela, jak samotnie się modli? Nie to jest wszakże tutaj dzisiaj istotne, ani też nie to, że ten człowiek przyjmie niebawem chrzest z rąk św. Piotra, że cześć jego domu, czyli Wieczernik, stanie się sercem rodzącego się Kościoła, że dzięki swojemu krewnemu, Barnabie, wybierze się w pierwszą podróż misyjną ze św. Pawłem i że, napisze Ewangelię, w której wiernie powtórzy to, co głosił św. Piotr. To wszystko jest niezmiernie ważne, ale ja chciałbym jeszcze zanim to wszystko się dokona, wrócić do tego momentu, w którym Jezus wysyła swoich uczniów, by przygotowali dla niego Paschę. Oto mają wyjść na spotkanie człowieka niosącego dzban wody. Człowieka zajętego swoją pracą i obowiązkami. I mają pójść za nim i tam gdzie wejdzie zapytać: czy jest tu miejsce dla Jezusa? Tylko tyle i aż tyle. Od pozytywnej odpowiedzi na to pytanie, zaczyna się jednak nie tylko droga do świętości dzisiejszego patrona. To początek także i naszej drogi do nieba. Drogi, która często bywa kręta i obejmuje odcinki zwątpienia, a nawet buntu, co stało się udziałem także i jego, bohatera naszej dzisiejszej historii. O kim mowa? To akurat dość prosta zagadka – o św. Marku Ewangeliście.