Do trzech spojrzeń na krzyż - jako symbol okrutnej śmierci, jako znak, który zwraca uwagę na Ukrzyżowanego i jako znak zwycięstwa - zaprosił dziś biskup Piotr Greger w bielskiej katedrze św. Mikołaja podczas liturgii Wielkiego Piątku,
Liturgii na cześć Męki Pańskiej w Wielki Piątek, dziś 19 kwietnia, w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej, przewodniczył biskup Piotr Greger Przy ołtarzu stanęli także biskup senior Tadeusz Rakoczy oraz duszpasterze parafii katedralnej z proboszczem ks. Antoni Młoczkiem. Podczas liturgii obecni byli także bielsko-żywieccy klerycy krakowskiego seminarium duchownego. Opis Męki Pańskiej z Ewangelii wg św. Jana odczytali księża diakoni.
W homilii biskup zwrócił uwagę, że przywykliśmy do znaku krzyża - chociaż nie wszystkim odpowiada jego obecność w widocznych miejscach i dlatego podejmują próby jego wyeliminowania. Jest obecny nie tylko w kościołach, ale i w wielu domach, urzędach, szkołach, szpitalach, zakładach karnych, przy drogach; nosimy go także zawieszony na szyi jak medalik.
- Pewne przyzwyczajenie może spowodować, że krzyż przestaje do nas mówić, dla niektórych staje się niemy - mówił biskup Piotr. - Znak krzyża w niekontrolowany sposób może nam spowszechnieć. Wielki Piątek, dzień śmierci Jezusa na krzyżu, jest szczególną okazją do wyzbycia się owej rutyny, kolejną szansą spojrzenia na krzyż jako na wydarzenie, które opisuje nasze życie, czekającą nas śmierć i zmartwychwstanie. Krzyż zawiera w sobie przerażającą tajemnicę nieopisanego bólu, cierpienia i uniżenia, a zarazem kryje w sobie pełnię życia, radości oraz nadziei na ostateczne zwycięstwo.
Bp Piotr Greger przewodniczył liturgii Wielkiego Piątku w bielskiej katedrze św. MikołajaBiskup zwrócił uwagę na trzy spojrzenia na krzyż. Jedno ukazuje go jako symbol śmierci bolesnej, nieludzkiej, okrutnej upokarzającej. - Patrząc na krzyż, nie można zapomnieć o cierpieniu i śmierci; nawet dzisiaj, w dobie cywilizacji konsumpcyjnej, nastawionej na doznawanie przyjemności za wszelką cenę, w epoce lansowania kultu młodości, zdrowia i sukcesu. Nie można nie dostrzegać dramatu krzyża żyjąc w cywilizacji, która ofiarę, poświęcenie, cierpienie i śmierć spycha daleko poza obszar zainteresowań - zauważył biskup - Adorując krzyż, uznajemy, że jest on częścią naszego życia, naturalnie wpisuje się w kondycję ludzkiego istnienia. Krzyż nie omija nikogo, a życiowe niepowodzenia, doświadczane upokorzenia, powodowane wiekiem ograniczenia, choroby, stanowią jego przykładowe postacie. Cierpienie, śmierć i umieranie przynależą do nas: dotykają ludzi nam dalekich, czasem naszych bliskich, a wcześniej czy później dotkną nas samych. Krzyż potwierdza to, czego ciągle na nowo doświadczamy: nie ma życia pozbawionego problemów, czyli takiego, którego reklama i kolorowe pisma chcą nam sprzedać. Przypomina, że pokusa urządzenia sobie życia z nastawieniem tylko na to, co łatwe i przyjemne, jest iluzją. Mówi o kruchości naszej egzystencji skażonej przez grzech; przekonuje, że każdy dzień życia jest kroczeniem na krawędzi pomiędzy doczesnością, a światem wiecznym.
Wierni mogą adorować krzyż Jezusa do wieczora liturgii Wigilii PaschalnejDrugie spojrzenie koncentruje się na osobie Ukrzyżowanego. Spośród tysięcy skazańców, adorujemy śmierć tylko Jednego - Syna Bożego, którego śmierć byłą ofiarowaniem samego siebie za grzechy wszystkich ludzi.
- Krzyż jest znakiem najwyższego oddania Syna Bożego, w tej ofierze wypełnia się także Jego posłannictwo. Dlatego wypowiadając ostatnie słowa z wysokości krzyża, Jezus nie powiedział: "Wszystko skończone", ale "Dokonało się". Odkąd Chrystus dobrowolnie przyjął na siebie hańbę krzyżowej śmierci, wszystko wygląda inaczej. Krzyż, który do tej pory budził zgorszenie i odrazę, stał się znakiem miłości i zwycięstwa. Adorując Ukrzyżowanego, czynimy to nie po to, by wysławiać okrutne narzędzie męki, ale by kontemplować, fascynować się, a nade wszystko doświadczyć niewypowiedzianej miłości Odkupiciela. Krzyż jest bowiem niekwestionowanym szczytem miłości Jezusa, którą ukazywał w całym swoim życiu.
Wielkopiątkowa adoracja krzyża w katedrze św. MikołajaTrzecie spojrzenie pozwala dostrzec w krzyżu znak zwycięstwa. - Krzyż bez Chrystusa jest pustym, nieczytelnym znakiem; nic nam nie mówi, niczego nie komunikuje, do niczego nie wzywa - zaznaczył biskup Greger. - Odkąd jednak Syn Boży wziął go na swoje ramiona oddając Ojcu ducha, krzyż przestał być znakiem klęski, a stał znakiem zwycięstwa. Dlatego podczas wielkopiątkowej liturgii na cześć Męki Pańskiej nie ma śladów żałoby. Przeciwnie, w dniu śmierci Chrystusa mówi się o radości: "Wielbimy krzyż Twój, Panie Jezu, wysławiamy Twoje święte zmartwychwstanie, bo przez drzewo krzyża przyszła radość dla całego świata".
Biskup zwrócił uwagę, że w przeżywaniu Wielkiego Piątku, nie może być miejsca na pesymizm i przygnębienie. - Jeżeli pojawi się w nas jakikolwiek smutek, to niech on będzie przejawem żalu za nasze grzechy, które były i nadal są przyczyną męki oraz śmierci Jezusa. Krzyż budził kiedyś strach i przerażenie, a dziś ponownie staje się znakiem największej nadziei, jest dla nas najświętszą relikwią. Dlatego klękamy przed nim, całujemy ten święty znak i wołamy z całym Kościołem: "Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony; z ciebie moc płynie i męstwo, w tobie jest nasze zwycięstwo".
Po homilii biskup uroczyście odsłonił krzyż do adoracji. Najpierw uczcili go księża biskupi, obecni w katedrze księża diakoni, siostry zakonne, służba liturgiczna i jedna z rodzin parafii, a wszyscy wierni - po zakończeniu liturgii.
Po Komunii Świętej, Najświętszy Sakrament został przeniesiony do Grobu Pańskiego, gdzie można go adorować aż do wieczora liturgii Wigilii Paschalnej.