UE zgodzi się na przedłużenie brexitu, ale będzie żądała określenia, czemu ta zgoda ma służyć - to konkluzja z wtorkowego spotkania unijnych ministrów ds. europejskich 27 krajów członkowskich. Nie jest jasne, o ile wyjście Wielkiej Brytanii miałoby być odłożone.
Wysłannicy szefów państw i rządów, tzw. szerpowie, spotkali się w Luksemburgu, by przygotować środowy szczyt, podczas którego 27 krajów członkowskich ma zdecydować, co dalej z brexitem. Premier Wielkiej Brytanii Theresa May zawnioskowała o przedłużenie go do końca czerwca.
Główny negocjator ze strony UE Michel Barnier relacjonował na konferencji prasowej po rozmowach, że "27" podtrzymała swoje stanowisko, że nie może być mowy o powrocie do negocjacji umowy o wyjściu, ale niewykluczone są zmiany w deklaracji politycznej w sprawie przyszłych relacji między Wielką Brytanią i UE.
Wskazywał, że nowym elementem, który pojawił się w ostatnim czasie, są rozmowy ponadpartyjne, które prowadzi w Londynie premier May. "Wszyscy wyrażamy nadzieję i oczekiwanie, że ten dialog zakończy się pozytywnym rezultatem, że będzie pozytywna większość, jeśli chodzi o porozumienie o wyjściu" - zaznaczył Barnier.
"Jesteśmy gotowi do poprawienia deklaracji politycznej w ciągu kilku godzin lub dni, ale wniosek, którego oczekujemy w tej sprawie ze strony Wielkiej Brytanii, wynikający z ponadpartyjnego dialogu, musi brać pod uwagę zasady podkreślone przez Radę Europejską i Parlament Europejski" - dodał.
Jak tłumaczył, chodzi o integralność rynku wewnętrznego, autonomię decyzyjną UE27, nierozerwalność czterech unijnych swobód. "Nie może być mowy o kompromisie z naszej strony w sprawie podstaw UE" - zaznaczył Barnier.
Sugerował przy tym, że najlepszą opcją byłoby pozostanie Wielkiej Brytanii w unii celnej. Za takim rozwiązaniem opowiada się lider opozycyjnej brytyjskiej Partii Pracy Jeremy Corbyn, natomiast przeciwni są eurosceptyczni konserwatyści z partii May. "We Francji, w Niemczech i innych krajach jest ogólne przekonanie, że pozostawanie w unii celnej jest w narodowym interesie" - oświadczył unijny negocjator. Zastrzegł przy tym, że nie może podejmować decyzji za Brytyjczyków.
Z wypowiedzi Barniera wynika, że jeśli Londyn zgodzi się na unijne warunki, wówczas UE27 jest gotowa natychmiast wnieść poprawki do politycznej deklaracji. Jak tłumaczył, ewentualne przedłużenie brexitu musi pokazywać na cel, któremu ma ono służyć. "Nie chcę mówić o okresie przedłużenia, ale to musi być w zgodzie z celem, dla jakiego ma ono nastąpić" - zaznaczył Francuz.
Według nieoficjalnych informacji PAP część ministrów za zamkniętymi drzwiami skłaniała się ku dłuższemu procesowi wyjścia Wielkiej Brytanii z UE niż do 30 czerwca, o co poprosiła May.
Minister ds. europejskich Niemiec Michael Roth mówił przed obradami, że chciałby, aby Londyn wykonał w końcu jakieś znaczące kroki w odpowiednim kierunku, bo dotychczas nic się nie zmieniło. "Oczywiście rozważamy przedłużenie, również większe przedłużenie, ale to musi być powiązane z bardzo ścisłymi kryteriami" - powiedział dziennikarzom Roth.
W UE są obawy, że Wielka Brytania - jeśli nie wyszłaby ze Wspólnoty teraz - po ewentualnym zastąpieniu premier May jakimś eurosceptycznym politykiem, np. Borisem Johnsonem, stałaby się państwem hamującym wszelkie unijne inicjatywy.
Otwarcie zagroził tym kilka dni temu jeden z głównych eurosceptycznych torysów, ekscentryczny milioner Jacob Rees-Mogg. "Moglibyśmy zawetować wzrost budżetu, tamować pomysły w sprawie armii UE i zablokować plany integracyjne pana (prezydenta Francji Emmanuela) Macrona" - pisał na Twitterze.
"27" według nieoficjalnych informacji będzie chciała, żeby Wielka Brytania - w razie przedłużenia brexitu - zadeklarowała "lojalną współpracę" z UE, co miałoby wykluczyć obstrukcję unijnych decyzji przez Londyn.
Barnier we wtorek kolejny raz przekonywał, że celem UE jest uniknięcie bezumownego brexitu. "Jeśli doszłoby do wyjścia Wielkiej Brytanii bez umowy, UE nigdy nie będzie za to odpowiedzialna. To zawsze będzie odpowiedzialność Wielkiej Brytanii" - oświadczył, wskazując, że jeśli Brytyjczycy chcą uniknąć chaotycznego brexitu, muszą zagłosować za porozumieniem.