Batalia o czas letni dopiero się zaczęła.
Każdy z nas, kiedy późną jesienią robi się ciemno już koło godziny 16, pewnie chciałby, żeby słońce zachodziło godzinę później. Wkrótce to życzenie może się spełnić. Jesteśmy coraz bliżej likwidacji zmiany czasu. Parlament Europejski w głosowaniu zgodził się na zmianę przepisów, która pozwoli ją zlikwidować. Ale batalia o zegarki dopiero się zaczęła.
Większość Polaków chciałaby zostać przy czasie letnim. To dosyć zrozumiałe, dzięki niemu dłużej będzie jasno popołudniu. Podobnie myślą m.in. Niemcy. Ale już np. Skandynawowie woleli by czas zimowy. Oni mają latem mają bardzo długi dzień a zimą bardzo długą noc. Inaczej więc wygląda sprawa np. z poranną szarówką. Jeszcze inaczej sprawa wygląda na południu Europy. Tam różnice między długością dnia w zimie i w lecie nie są tak duże jak u nas. I stamtąd pojawiają się głosy, o pozostaniu przy zmianie czasu.
Obecnie większość Unii Europejskiej znajduje się w środkowoeuropejskiej strefie czasowej. Jest to bardzo szeroka pod względem geograficznym strefa, od Madrytu po Warszawę. Wywołuje to często pewne niedogodności. Hiszpania zastanawiają się np. czy nie zmienić czasu na zachodnioeuropejski, taki jak ma Portugalia czy Wielka Brytania. Zmiany w kwestii czasu letniego mogą sprawić, że strefa ta może zostać poszatkowana według granic państwowych. Może się tak stać, jeśli każdy kraj wybierze własną opcję zegarową.
Przedstawiciele Komisji Europejskiej zapewniają, że chcą jak najbardziej jednorodnej Unii Europejskiej pod względem zmiany czasu. Politycy europejscy chcą więc wypracować kompromis, odpowiadający jak największej liczbie krajów członkowskich. Najpóźniej decyzja musi zostać podjęta do 2021 r. Do tego czasu może jednak nastąpić szereg samodzielnych decyzji krajów członkowskich.
Wkrótce może się okazać, że podróżując np. do Madrytu, musimy sprawdzić, czy akurat musimy przesuwać zegarek, czy nie. Unia Europejska nie będzie jednak pierwszym regionem, w którym istnieje różnica między poszczególnymi częściami w kwestii zmiany czasu. Np. w Kanadzie, nie używa go stan Saskatchewan, w przeciwieństwie do reszty kraju. Jego mieszkańcy mają więc pół roku czas taki jak jedni sąsiedzi, a drugie pół jak drudzy sąsiedzi.
Zobacz wideo: