USA nałożyły we wtorek kolejne sankcje na sieć firm i osób w Iranie, Turcji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które zawierały warte miliardy dolarów transakcje z irańskim Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej oraz tamtejszym Ministerstwem Obrony i Logistyki Sił Zbrojnych.
Amerykańskie ministerstwo skarbu oświadczyło, że sankcje nałożone zostały na 25 osób i podmiotów, w tym "firmy-przykrywki" z Iranu, Turcji i ZEA. Na liście tej znalazły się m.in. banki i instytucje finansowe, w tym Ansar Bank, Atlas Exchange czy irańska firma Atlas.
"Dążymy do wykrycia rozległej sieci firm-przykrywek i osób fizycznych z Iranu, Turcji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które wspierają irański reżim miliardami dolarów. Zamierzamy przeciwstawić się temu" - powiedział minister skarbu USA Steven Mnuchin.
Decyzja o nowych sankcjach zapadła dzień po tym, gdy Donald Trump podpisał dekret uznający suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan. W reakcji we wtorek prezydent Iranu Hasan Rowhani oskarżył Biały Dom o "kolonializm".
"W czasach kolonialnych niektóre mocarstwa przypisywały części jednego kraju do drugiego. W naszym stuleciu jest to jednak sytuacja bezprecedensowa. Nikt nie może sobie wyobrazić, że ktoś w USA przychodzi i daje terytorium tego narodu innemu okupującemu państwu, wbrew prawu międzynarodowemu i konwencjom" - napisał Rowhani na Twitterze.
Stany Zjednoczone wznowiły sankcje przeciwko Iranowi, gdy prezydent Donald Trump postanowił w maju ub.r. wycofać się z zawartego w 2015 r. porozumienia nuklearnego z Iranem, wynegocjowanego z udziałem pozostałych mocarstw (Rosji, Chin, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec). Trump argumentował, że sankcje nie zapobiegały wzrostowi wpływów Teheranu w regionie i nie hamowały jego programu rakietowego.