Politycy nie cieszą się ostatnimi czasy specjalnym uznaniem. Co rusz przecież z prawa i lewa słyszymy, że zamiast pracować dla dobra wspólnego, swoją uwagę bardziej skupiają na dobru własnym.
Politycy nie cieszą się ostatnimi czasy specjalnym uznaniem. Co rusz przecież z prawa i lewa słyszymy, że zamiast pracować dla dobra wspólnego, swoją uwagę bardziej skupiają na dobru własnym. Nic więc dziwnego, że i sama działalność polityczna wydaje nam się brudna, niegodna osobistego zaangażowania. Tymczasem polityka, jak widział to już Arystoteles, to sztuka. Sztuka rządzenia państwem, czyli przezwyciężania sprzeczności interesów, której celem jest dobro wspólne. I ktoś kto takiej sztuki dokonał doprawdy może być nazywany świętym. Tak jak dzisiejszy patron. Kim był za młodu trudno orzec, w roku 741 stał się natomiast z całą pewnością dziewięćdziesiątym następcą św. Piotra. I przez kolejne 11 lat dowiódł bezsprzecznie, że mądre szukanie kompromisu może zbliżać do chwały nieba. Jakimi zatem rozważnymi decyzjami zapisał się w historii nasz święty? Choć jego wybór nie wymagał już cesarskiego zatwierdzenia, przezornie wysłał legatów do Konstantynopola. Dzięki tej kurtuazji nowy papież nie musiał podporządkować się cesarzowi w kwestii kultu obrazów. Bowiem właśnie wtedy Konstantyn V zakazał ich posiadania i praktykowania kultu. Co więcej, ponieważ Ojciec Święty równocześnie spotkał się z królem Longobardów, germańskich barbarzyńców, którzy zajęli wtedy część ziemi Cesarstwa Bizantyjskiego i przekonał go do wycofania swoich wojsk, więc i karta przetargowa papieża w walce o niezależność wobec wschodniego cesarza nabrała stosownej mocy. Po nim już żaden papież nie musiał swojego wyboru zatwierdzać w Konstantynopolu. Zrobić to tak, by oponent pozostał naszym szorstkim przyjacielem to właśnie jest polityka. Tak samo jak przekonać barbarzyńcę, by oddał to co zagrabił jeszcze za władzy poprzedniego papieża. Bo Longobardowie nie tylko wycofali się z ziem Bizancjum, ale i zwrócili jeńców oraz zdobyte twierdze. Na tych zwróconych terenach powstanie już wkrótce Państwo Kościelne. Wcześniej jednak papież musi podjąć jeszcze jedną, przełomową dla całej Europy decyzję. Oto w roku 750, widząc zamieszanie, jakie dzieje się na politycznej scenie państwa Franków, wydał orzeczenie, wg. którego lepiej, by tytuł królewski należał do tego, kto w rzeczywistości sprawuje władzę, niż do tego kto nosi królewski tytuł, lecz jej nie ma. Efekt : iluzoryczną władzę traci król Childeryk III, a na tron wstępuje majordom, czyli marszałek dworu, Pepin Mały. Nowy władca uzna w 755 roku państwo, które odtąd aż do 1870 roku będzie siedzibą Stolicy Apostolskiej. Jednak nasz dzisiejszy dalekowzroczny patron już tego nie doczeka. Umrze bowiem w roku 752. "22 marca. W Rzymie umarł ten, który z wielką czujnością rządził Kościołem Bożym.” W taki sposób "Martyrologium Rzymskie" upamiętnia jego postać. Jego czyli kogo? Św. Zachariasza, ostatniego papieża greckiego pochodzenia.