Jeżeli nie coś innego, to ten obrazek musiał robić na ludziach wrażenie. Oto w szarówce poranka raźnym krokiem idzie przez wioskę Riva di Chieri pięciolatek.
Św. Dominik Savio brewiarz.pl Jeżeli nie coś innego, to ten obrazek musiał robić na ludziach wrażenie. Oto w szarówce poranka raźnym krokiem idzie przez wioskę Riva di Chieri pięciolatek. Idzie sam, choć gdyby go zapytać czy tak jest w istocie, odpowiedziałby przecząco. Przecież w drodze towarzyszy mu jego Anioł Stróż, a nadto Jezus i Maryja. Dokąd pędzi tak wcześnie rano ta ludzka drobinka? Do parafialnego kościoła, by służyć do Mszy św. W końcu ten pięcioletni chłopiec jest ministrantem. I to ministrantem, który nie zna się jeszcze na zegarku, dlatego ma swoją służbę przychodzi często zbyt szybko. Jednak gdy ma się pięć lat, człowiek zawsze znajdzie sobie jakieś zajęcie – ten malec umila sobie więc oczekiwanie na otwarcie świątyni modlitwą. Jego niezwykła duchowa dojrzałość nie pozostaje niezauważona przez proboszcza, który dopuszcza chłopca do Pierwszej Komunii Świętej już w wieku 7 lat. Niby nic wielkiego, ale mamy rok 1849 i rzecz jest raczej niespotykana. Tak samo zresztą, jak i pierwszokomunijne postanowienia tego chłopca : będę często spowiadał się i komunikował, będę święcił dzień święty, moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja, raczej umrę aniżeli zgrzeszę. Z perspektywy nas, cynicznych dorosłych, rzecz wydaje się rozczulająco dziecinna. Jednak czy do Królestwa Bożego nie mają wejść dzieci? Dalsze losy naszego świętego, najmłodszego pośród wyznawców wyniesionych do chwały ołtarzy, pokazują, że choć dorastał to nie zmienił swojego dziecięcego nastawienia wobec Boga. Dużo w tym zasługi św. Jana Bosko, który przyjął go do swego oratorium w Turynie. Przyjął i wskazał mu najprostszą drogę do świętości, której nasz dzisiejszy patron gorąco pragnął. "Bądź zawsze wesoły, spełniaj dobrze swoje obowiązki i pomagaj kolegom". I znowu możemy się z wyższością uśmiechnąć pod nosem na takie słowa, ale naszemu 12-latkowi to wystarczyło. Wystarczyło, by nie tylko samemu sięgnąć nieba, ale zainspirować też do podobnego wysiłku swoich równolatków. Bohater naszej dzisiejszej historii zmarł w wieku zaledwie 15 lat, 9 marca 1857 roku, na skutek zaawansowanej choroby płuc. Czy wiecie państwo o kogo chodzi? Mowa o św. Dominiku Savio, patronie ministrantów i młodzieży.