Popiół i diament. To nie tylko tytuł szkolnej lektury.
Św. Róża z Viterbo brewiarz.pl Popiół i diament. To nie tylko tytuł szkolnej lektury, czy przełomowego w polskiej kinematografii filmu, który powstał na jej podstawie. To przede wszystkim zaczerpnięte z poezji Norwida, pełne niepokoju pytanie : "Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej, / Wokoło lecą szmaty zapalone; / Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny, / Czy to, co twoje, ma być zatracone? / Czy popiół tylko zostanie i zamęt, / Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie / Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament, / Wiekuistego zwycięstwa zaranie…". Przywołuję tutaj ten fragment, bo wyjątkowo pasuje on do dzisiejszej patronki. Do jej rozedrgania, jej nastoletnich pragnień i uniesień, jej trwania przy nadziei na przekór niepokojom serca. Mowa o Róży. Róży, która przyszła na świat w 1233 roku w Viterbo. Róży, która swoje imię - według legendy - zawdzięczała swojej nieprzeciętnej urodzie. Jednak szybko okazało się, że niezwykły wdzięk tej dziewczynki jest niczym wobec piękna jej duszy, która gwałtownie pragnęła bliskości Boga. Już w wieku 12 lat wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka i robiła wszystko, co tylko w jej mocy by podobać się Ojcu w niebie. Nie powstrzymała jej w tym nawet ciężka choroba, która w wieku 17 lat doprowadziła ją niemal na kraj śmierci. Zamiast rozpaczać czy odczuwać niepokój, ona żarliwie modliła się w tym czasie o powodzenie wyprawy krzyżowej w obronie Ziemi Świętej. A gdy cudownie wyzdrowiała, to ta atrakcyjna młoda kobieta, olśniewająca niczym róża, nałożyła habit i wyszła na ulice swojego miasta, by z krzyżem w dłoni wzywać mieszkańców do nawrócenia. Do posypania głów popiołem. Skąd jej się to wzięło? Z wewnętrznej decyzji, by już nie marnować ani jednego dnia. By nie tylko samą siebie, ale przede wszystkim innych doprowadzić do bliskości z Bogiem. Jej gorliwość w tym względzie oczywiście nie wszystkim się spodobała. Doszło nawet do tego, że za sprawą zwolenników herezji katarów, wyrzucono ją samą i jej rodzinę z miasta. Jej misja wydawała się więc być zakończona, ale św. Róża z Viterbo nie poddała się zwątpieniu. Umocniona wizją zwycięstwa, jakie odniesie Kościół, przeczekała trudne chwile i powróciła do Viterbo, zamieniając swój rodzinny dom w "osobisty" klasztor. Osobisty, bo do klarysek, z powodu słabego zdrowia, jej nie przyjęto. Ta dosłownie spalająca się z miłości do Boga i ludzi święta zmarła 6 marca wyczerpana pokutą w intencji grzeszników i apostolstwem. Czy wiecie państwo którego roku to było i ile miała wtedy lat nasza patronka? Św. Róża z Viterbo zmarła w 1252 roku, mając niespełna 20 lat.