W Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II w Wadowicach odbyło się pierwsze spotkanie ze świadkami życia Karola Wojtyły. Cykl pod hasłem: "Takim go pamiętamy" powstał dla uczczenia przypadającej w przyszłym roku 100. rocznicy urodzin Jana Pawła II.
Gośćmi pierwszego spotkania byli przedstawiciele "Rodzinki". Wspomnieniami o ks. Wojtyle podzieliła się Danuta Ciesielska, wdowa po sł. Bożym Jerzym Ciesielskim. Młody kapłan błogosławił ich małżeństwo i ochrzcił trójkę dzieci. Jerzy zginął wraz z dwójką młodszych - Katarzyną i Piotrem - w 1970 r. w katastrofie statku na Nilu. Najstarsza córka Maria Ciesielska-Pikul również wzięła udział w wadowickim spotkaniu. W saloniku Wojtyłów obecny był też Stanisław Rybicki, pierwsze dziecko ochrzczone przez "Wujka" po jego nominacji biskupiej.
Znajomość Danuty Ciesielskiej z ks. Wojtyłą sięga lat 50. ub. wieku. Tak dawno, że pamięć czasem zawodzi. Wikarego od św. Floriana poznała dzięki swojemu przyszłemu mężowi, który dziś jest kandydatem na ołtarze. To Jerzy Ciesielski zaproponował, by na którąś studencką wycieczkę w góry zaprosić ks. Wojtyłę. - Zastanawialiśmy się, jak będzie się zachowywał. Test zdał - opowiadała w wadowickim saloniku rodziców św. Jana Pawła II. Podkreślała przy tym, że w tamtych trudnych czasach dobrze było mieć przyjaciela, któremu można zaufać. Ludzie bardzo się garnęli do ks. Wojtyły.
Danuta Ciesielska znała ks. Wojtyłę ponad pół wieku
Magdalena Dobrzyniak /Foto Gość
Na dłuższe wypady w góry jeździli w osobnych grupach. Dziewczęta nocowały w komfortowych warunkach w Bielsku. Chłopcy korzystali z gościny "niebywale szczupłego" wikarego w pobliskich Kozach. Tam ks. Franciszek Macharski przyjmował "Rodzinkę" w swoim niewielkim mieszkaniu.
- Wyjątkowość ks. Wojtyły zrozumiałam dopiero po jego wyborze na papieża. Był bliski, tak bliski, że nie zdawałam sobie sprawy z jego wielkości - wyznała przedstawicielka drugiego pokolenia "Rodzinki", córka Danuty i Jerzego Ciesielskich, Maria. Gdy jako nastolatka straciła ojca w katastrofie statku na Nilu, obecność "Wujka" stała się ważną częścią jej życia.
- Gdy się patrzy od środka, zaczyna brakować perspektywy - tłumaczył Stanisław Rybicki. Pamięta, że "Wujek" był przyjacielem rodziny. Kiedy mama Stanisława uległa poważnemu wypadkowi, ks. Wojtyła odwiedził ją, wyspowiadał, odprawił Mszę, a dzieciom tłumaczył, co się dzieje. - Na Kanoniczej i na Franciszkańskiej wyprawiał nam kinderbale - wspominał S. Rybicki. Dla dzieci wychowywanych w PRL-owskich, ciasnych mieszkaniach zabawa w ogromnych pokojach biskupa była niezapomnianą radością.
Więź przetrwała. Spotykają się kolejne pokolenia "Rodzinki". Wciąż odbywają się wyprawy w góry czy wycieczki na kajaki. W centrum tego niezwykłego środowiska wciąż stoi ks. Karol Wojtyła, dziś św. Jan Paweł II. - O tym, że jest święty, wiedzieliśmy wcześniej niż Kościół - podsumowała D. Ciesielska.
Salon, kuchnia i sypialnia Wojtyłów wypełniły się słuchaczami
Magdalena Dobrzyniak /Foto Gość