Tuż po obchodach Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", które odbyły się m.in. przy pomniku żołnierzy zgrupowania mjr. Henryka Flamego "Bartka", w nocy z 1 na 2 marca obelisk ich pamięci został zbezczeszczony. Nieznani sprawcy oblali go czerwoną farbą.
„Czerwona zaraza” ... nie odpuszcza. Wczoraj późnym wieczorem w Milówce zdewastowano obelisk Antoniego Bieguna „Sztubaka” - dowódcy oddziału w VII Okręgu NSZ, wchodzącego w skład zgrupowania kpt. Henryka Flamego ps. „Bartek” - napisał zbulwersowany tym faktem dr Andrzej Sznajder, dyrektor katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
- To się stało zaledwie kilkanaście godzin po tym, jak wraz z mieszkańcami Milówki oddawaliśmy im należny hołd, wspominając ich ofiarę i cierpienie tylu niewinnie wymordowanych żołnierzy „Bartka” - mówili wstrząśnięci członkowie delegacji Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Zgrupowania VII Okręgu Narodowych Sił Zbrojnych, w tym przedstawiciele grupy rekonstrukcji historycznej „Rodzynki”.
Przy pomniku modlili się w intencji tych, którzy zginęli w walce z oddziałami milicji i funkcjonariuszy UB, stracili życie skazani na śmierć w urągających elementarnej sprawiedliwości procesach sądów stalinowskich, a także tych, którzy zostali zamordowani w wyniku ubeckiej operacji „Lawina”, kiedy pod pretekstem sfingowanego przerzutu na Zachód wywieziono ponad stu partyzantów na Opolszczyznę, gdzie zostali zgładzeni bez żadnych wyroków i sądów, a ich groby pozostały na długie lata nieznane. Niespełna trzy lata temu odnaleziono pierwszy zbiorowy grób żołnierzy „Bartka” w Starym Grodkowie, a szczątki 4 spośród zamordowanych udało się dotąd zidentyfikować.
Wspominali też postać pochodzącego z Milówki kpt. Antoniego Bieguna „Sztubaka”, dowódcy działającego na terenie Żywiecczyzny największego oddziału ze zgrupowania „Bartka”. „Sztubak” nie zdecydował się na wyjazd, a jego udziałem stały się tortury ubeckiego śledztwa, wyrok 15 lat więzienia, represje, których doświadczyła jego rodzina. Niezłomna była postawa dowódcy, który do końca życia nie zrezygnował z zaangażowania w działalność patriotyczną i opozycyjną wobec komunistycznych władz PRL, ale również nie zaniedbał troski o ostatnich żyjących żołnierzy „Bartka” i dokumentowanie represji, jakich doświadczyli.
- Przez lata określano ich mianem bandytów, nie wspominając, jakie naprawdę motywy nimi kierowały. Doświadczyli niewypowiedzianego okrucieństwa i represji. Dopiero teraz zaczyna się odkrywać prawdę. Tym bardziej boli, że nawet tej podstawowej sprawiedliwości nie potrafią znieść ich dawni przeciwnicy - podkreśla Władysław Sanetra, jeden z organizatorów obchodów Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” na Żywiecczyźnie.
Przeczytaj także: