Abp Marek Jędraszewski poświęcił na dziedzińcu Kurii Metropolitalnej karetkę, która służy Fundacji "Przystań Medyczna" i jej podopiecznym. Pojazd został kupiony z pieniędzy zebranych przez krakowian podczas Światowego Dnia Ubogich.
Karetka od miesiąca służy pacjentom Fundacji "Przystań Medyczna". W każdą środę i niedzielę osoby w kryzysie bezdomności schodzą się "na kółko" na Plantach, by dzięki Zupie na Plantach zjeść ciepły posiłek i porozmawiać z życzliwymi ludźmi. Światła karetki rozświetlają wówczas miejsce, które zwykle tonie w mroku. Kupiona za pieniądze zebrane w czasie Światowego Dnia Ubogich jest miejscem, gdzie bezdomni mogą uzyskać pomoc medyczną w godnych warunkach - w cieple, wygodzie i z zachowaniem koniecznej intymności. - Zrobiliśmy drogę od zera do drivera - żartuje Maria Maciaszek, prezes Fundacji "Przystań Medyczna".
Pomoc bezdomnym to nie sielanka. Nie pachną fiołkami, bywają agresywni, pijani. - Czasami ręce opadają. Ale wtedy mówię moim pacjentom: "Panie Zenku, to jest bez sensu, bo pan nadal pije i jest coraz gorzej. Co z tego, że pan tu przychodzi co tydzień, jak nie dba pan o siebie?". Stawiamy im ultimatum - opowiada Magda Molenda, wolontariuszka Przystani Medycznej. - Nie wystarczy im powiedzieć: "Pan umrze". Śmierć ich nie przeraża. Mnie to bardzo ruszyło, gdy usłyszałam, że nie boją się śmierci, tylko tego, że nie będą mogli chodzić - wyznaje. Tryb życia, jaki prowadzą, choroby, nałogi - to wszystko nie sprzyja gojeniu się ran. Perspektywa amputacji powoduje, że wielu mobilizuje się do pracy nad sobą.
- Możemy stać w miejscu i nic nie robić albo możemy zrobić cokolwiek, choć trochę - uważa wolontariusz Tomek Staroń. I czasem rodzą się prawdziwe cuda. Jest pani, która nadal nie ma gdzie mieszkać, ale ma pracę. Przestała pić. - "Wie pani co? Mówię temu mojemu, żeby przestał pić i pracował ze mną, bo jest miejsce. Mówię mu, że można" - przytacza jej słowa Magda. To nie są częste przypadki, ale zdarzają się i są jak światełko w tunelu dla osób, które znalazły się na ulicy. - To jest wspaniałe, gdy to wreszcie do nich dociera, że można żyć lepiej, że można się wygrzebać nawet po kilku latach - podkreśla ratowniczka. Równie ważne jest to, że przychodzą "na kółko", by o tym opowiedzieć. - Traktują nas jak przyjaciół. Jest więź. Przecież inaczej by nie przyszli, żeby się pochwalić swoimi sukcesami! - argumentuje.
Fundacja "Przystań Medyczna" pomaga nie tylko na Plantach. Wolontariusze odwiedzają noclegownie, współpracują ze streetworkerami i Strażą Miejską.
Więcej o ich pracy piszemy w najnowszym numerze "Gościa Krakowskiego".
Karetka zapewnia ciepło, wygodę i konieczną przy badaniach prywatność.
Magdalena Dobrzyniak /Foto Gość