Kierowcy PKM-u wracają ze zwolnień lekarskich, ale sytuacja firmy jest bardzo trudna. Grozi jej nawet upadłość. Pasażerowie komunikacji miejskiej, w ramach rekompensaty za zamieszanie, do końca ferii nie płacą za przejazdy.
Ważne spotkanie członków Międzygminnego Związku Komunikacyjnego odbyło się wczoraj w Jastrzębiu-Zdroju. Władze związku próbują rozwiązać problem z transportem publicznym. Kierowcy Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, którzy w zeszłym tygodniu poszli na L4, wracają do pracy. Niewiele to jednak pomoże, bo jeszcze dziś PKM może ogłosić upadłość.
- przyznała prezydent Jastrzębia-Zdroju Anna Hetman. To oznacza, że kary za niezrealizowane w ubiegłym tygodniu przejazdy - ponad milion złotych - musiałaby zapłacić firma Warbus, dla której PKM był podwykonawcą.
Sytuacja w Jastrzębiu, ale też w Żorach czy Czerwionce-Leszczynach, które również należą do MZK, powoli się normuje. Działa komunikacja zastępcza, a ponad połowa kierowców Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, którzy byli na zwolnieniach lekarskich, wróci dziś do pracy - zapowiada rzecznik Międzygminnego Związku Komunikacyjnego - Rafał Jabłoński.
Wczoraj na terenie Jastrzębia, a także Żor i Czerwionki-Leszczyn nie był realizowany średnio co 5. planowy kurs.