W Opolu bp Andrzej Czaja odprawił Mszę św. za zmarłe osoby bezdomne.
Dwie Marie, Monika, Krystyna, Kacper, Zygmunt, Henryk, Andrzej, Tomasz, Edward, Mirosław i Wojciech. Właśnie za nich, a także za bliskich zmarłych poleconych przez osoby bezdomne, w sobotnie przedpołudnie 16 lutego bp Andrzej Czaja odprawił Mszę św. w kościele św. Aleksego w Opolu. Modlił się, aby dzięki miłosierdziu Boga zostali nagrodzeni szczęściem wiecznym.
W Eucharystii uczestniczyli wolontariusze „Śniadania z nadzieją” i „Zupy w Opolu”, osoby bezdomne, które poleciły modlitewnej pamięci wspominanych zmarłych, a także troje przedstawicieli warszawskiej wspólnoty Sant’Egidio.
- Wspominamy tych, którzy już odeszli. Tradycja takiej Mszy św. zaczęła się w naszej wspólnocie w 1983 r. w Rzymie. Pewnego zimowego dnia Modesta Valenti, starsza kobieta, która żyła na dworcu Termini, zachorowała. Wezwana karetka nie chciała jej zabrać dlatego, że żyjąc na ulicy była brudna i miała wszy. Modesta zmarła na dworcu - przed Eucharystią mówiła Magda Wolnik z warszawskiej wspólnoty.
- Tak nie powinno być. Ludzie nie powinni umierać z braku pomocy, bo żyją na ulicach. Nie powinni umierać w samotności i zapomnieniu. Jako chrześcijanie wierzymy, że Pan Bóg zna każdego po imieniu. O nikim nie zapomina, każdego szuka, o każdego się troszczy, dlatego pamięć o imionach osób, które znaliśmy, a które odeszły, jest dla nas bardzo ważna - mówiła M. Wolnik.
- Zaprosiliśmy do Opola Wspólnotę Sant’Egidio, żeby skorzystać z ich doświadczenia pracy z osobami bezdomnymi i ubogimi. W Warszawie działają już od 10 lat, a wczoraj na spotkaniu w opolskiej kurii podzielili się tym, co robią i tym, jak Pan Bóg ich prowadzi. Ideę modlitwy za zmarłe osoby bezdomne zaczerpnęliśmy właśnie od nich - wyjaśnia s. Aldona Skrzypiec SSpS, jałmużnik diecezjalna.
- W ubiegłą sobotę podczas „Śniadania z nadzieją” i „Zupy w Opolu” wolontariusze pytali osoby bezdomne o imiona zmarłych, których znali. Chcieliśmy ich bliskich, ich przyjaciół, wymienić z imienia i za nich szczególnie się pomodlić - mówi s. Aldona.
Dla każdej otaczanej modlitwą zmarłej osoby bezdomnej symbolicznie zapalano świecę Anna Kwaśnicka /Foto Gość
W modlitwie wiernych wyczytywaniu imion zmarłych towarzyszyło zapalanie świec, przynoszonych do ołtarza przez osoby bezdomne. Na wielu twarzach pojawiły się łzy…
- Pan Bóg jest naszym dobrodziejem, możemy się zawsze do Niego uciekać - zapewnił w homilii bp Andrzej Czaja. Nawiązując do Ewangelii o rozmnożeniu chleba, mówił: - To bardzo ważne dla nas, którzy podejmujemy wysiłek, aby w różnoraki sposób Bogu być narzędziem, aby Jego dobrodziejstwo objawiało się w świecie, aby doświadczali Go potrzebujący. Nawet jak nam po ludzku wydaje się, że czegoś nie da się zrobić, że jest to niemożliwe, to trzeba podjąć, a Pan Bóg zrobi resztę.
Tych, którzy w Opolu z wiarą podjęli dzieło pomocy bezdomnym, biskup zachęcał: - Róbcie tak dalej, bądźcie narzędziami Boga.
Z kolei sięgając do pierwszego czytania o grzechu pierworodnym przekonywał, że kiedy zawinimy, nie mamy przed Bogiem się chować czy uciekać, ale przyjść do Niego i uznać swą winę. - Pan Bóg ma staranie o nas i w naszej bezradności, i nawet, gdy Go zawodzimy - zapewniał.
Eucharystię koncelebrowali ks. Waldemar Klinger, proboszcz parafii katedralnej, oraz ks. Maciej Skóra.
- W naszej katedralnej parafii każdego roku grzebiemy na cmentarzu komunalnym wielu bezdomnych, o których nikt nie pamięta. W ubiegłym roku było ich trzynastu, w tym roku trzech. Zdarza się nawet, że nie jest znane ani ich imię, ani nazwisko. Wydaje się, że to najsmutniejszy moment, gdy człowiek odchodzi z tego świata zupełnie opuszczony przez wszystkich. Na cmentarzu nie ma kolegów i koleżanek, czasem jest tylko urzędniczka i ksiądz - mówił ks. Waldemar Klinger u końca liturgii. I zapewniał: - Matka Kościół ma plan wobec człowieka, nawet ten awaryjny, na tę ostatnią godzinę. Za każdego odprawiamy Mszę św., każdego odprowadzamy na miejsce spoczynku w poświęconej ziemi. Nikt nie jest opuszczony w sposób ostateczny, tego wyrazem jest też ta Eucharystia.