To miejsce powinno opierać się nie tylko na zaangażowaniu społeczników, ale zyskać też opiekę państwa polskiego. Taką opiekę deklarujemy - mówił Jarosław Sellin w Domu Edyty Stein we Wrocławiu.
Sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin, Marek Mutor, dyrektor Centrum Historii Zajezdnia oraz ks. Jerzy Witek, prezes Towarzystwa Edyty Stein, (które jest gospodarzem Domu Edyty Stein) podpisali deklarację współpracy, inaugurując program „Dziedzictwo Edyty Stein”.
- W tym miejscu powinien być przypominany jej dorobek intelektualny, dramatyczne elementy życiorysu; tu powinien być prowadzony dialog kulturowy, międzyreligijny, dialog dotyczący historii Europy, holocaustu - co już się dzieje, ale powinno dziać się w jeszcze większym wymiarze - mówił J. Sellin.
Wspominał m.in. uroczystość, w jakiej uczestniczył w Rzymie w 1999 r., podczas której Jan Paweł II ogłosił słynną wrocławiankę patronką Europy. W październiku 2019 r. minie dokładnie 20 lat od tego wydarzenia.
Zauważył, iż wiedza o tym, że E. Stein urodziła się we Wrocławiu, tu przeżyła dzieciństwo, młodość, wcale nie jest tak powszechna ani w Polsce, ani w Europie.
- Program będzie dofinansowany w tym roku kwotą 300 tys. zł, ale zapewne pomyślimy docelowo o rozwiązaniu systemowym - dodał.
- To bardzo ważne, że możemy od społecznego wysiłku przejść do opieki publicznej - mówił M. Mutor. Przyznał, że Dom Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej 38 poprzez niezwykłą postać jej mieszkanki wpisuje się w historię miasta, Polski, Europy i świata.
- Od ponad roku wraz z Towarzystwem Edyty Stein (TES) myśleliśmy nad inaugurowanym dziś oficjalnie programem. W jego ramach w tym roku zrealizujemy trzy główne elementy: powstanie nowa wystawa stała w Domu Edyty Stein, będzie on codziennie otwarty w określonych godzinach, w ciągu roku zrealizujemy co najmniej 24 przedsięwzięcia (a więc średnio 2 w miesiącu): spotkania edukacyjne, warsztaty, konferencje. Będziemy również wspierać inne działania TES, związane np. z przyznawaniem Nagród Edyty Stein - zapewniał M. Mutor.