Biskup amerykańskiego Covington Roger Joseph Foys przeprosił uczniów miejscowego liceum katolickiego i za to, że dał się zastraszyć, opuścił ich w chwili próby i pochopnie potępił ich zachowanie. Nastolatkowie stali się ofiarami nagonki ze strony liberalnych mediów, które oskarżyły ich o rasistowskie zachowanie wobec starszego mężczyzny o indiańskim pochodzeniu.
Uczniowie z Covington High School wzięli udział w Marszu dla Życia zorganizowanym 18 stycznia w Waszyngtonie. Na Twitterze opublikowany został film, sugerujący, że następnego dnia grupa nastolatków w otoczyła starszego mężczyznę o indiańskich rysach. Mieli się wobec niego zachowywać bez należytego szacunku. Wręcz rasistowsko. Rozpoczęła się medialna nagonka.
Później ujawniono dłuższe nagrania tej sytuacji. Rzeczywiście spora grupa nastolatków stała pod Mauzolem Lincolna. Czekali na autobus. Niektórzy z nich ubrani byli w czapki z wyborczym hasłem Donalda Trumpa: "Make America great again". Byli bardzo wulgarnie atakowani słownie przez członków sekty Czarnych Hebrajskich Izraelitów. To dość dziwaczna, agresywna i fanatyczna grupa, ciesząca się marną reputacją. Młodzież odpowiedziała głośnym skandowaniem. Do jednego z chłopców, Nicholasa Sandmanna, podszedł mężczyzna o indiańskich rysach. Był to 64-letni Nathan Phillips. Stanął przed nastolatkiem i - waląc tuż przed twarzą chłopca w bębenek - wyśpiewywał coś gardłowym głosem. Miała to być - wedle niego - pieśń pokoju, rodzaj próby rozjemczej. Wyglądało to jednak na agresywną prowokację. Sandmann nie reagował. Uśmiechał się tylko pod nosem.
Chłopcy z Covington, w tym Sandmann, byli powszechnie piętnowani jako rasiści. Phillips był tymczasem przedstawiany w mediach jako godzien szczególnego szacunku weteran wojny w Wietnamie. Nie zaprzeczał. Inni dziennikarze opisali akta, z których wynika, że nie był w Wietnamie i nigdy nie wąchał prochu. W wojsku zajmował się głównie naprawą lodówek. Ma za to kryminalną przeszłość (napaść, ucieczka z więzienia). Przewodził też grupie, która 18 stycznia próbowała zakłócić mszę w waszyngtońskiej bazylice.
Zanim jednak nowe informacje ujrzały światło dzienne, wiele mediów, a także władze kościelne, potępiły zachowanie uczniów z Covington.
Miejscowy biskup Roger Joseph Foys przeprosił za to nastolatków i ich rodziny. "Nie powinniśmy dać się zastraszyć i poddać presji wydania przedwczesnego oświadczenia. Przyjmujemy za to pełna odpowiedzialność. Przepraszamy szczególnie Nicholasa Sandmanna i jego rodzinę, a także rodziny uczniów katolickiego liceum Covington, które poczuły się opuszczone w chwili próby - napisał bp Foys.
Wcześniej środowiska konserwatywne zorganizowały petycję w obronie uczniów. Ukazały się też reklamy radiowe wzywające biskupa do przeprosin. Mniej więcej równolegle pojawiły się informacje, że rodzina Nicholasa Sandmanna wynajęła znanego adwokata, specjalistę od procesów o zniesławienie. Prawdopodobnie oznacza to, że już wkrótce złożone zostaną pozwy przeciw liberalnym mediom, które atakowały nastolatka.