Najstarsze z jej dzieci – Franciszek – zainspirowały się tym. Być w świecie, a jednocześnie być znakiem Bożej miłości.
Św. Franciszek Salezy brewiarz.pl Miała zaledwie 15 lat, gdy została wydana za 45-letniego pana di Boisy kasztelana w Nouvelles. Wychowała 13-cioro dzieci, na jej głowie było całe gospodarstwo, zlecono jej również zarządzanie służbą. Jakimś cudem potrafiła jednak znaleźć na to wszystko czas. Była pracowita, systematyczna, spokojna i zapobiegliwa. Ale przede wszystkim, była blisko Pana Boga. I jej dzieci to widziały. Mało tego, nie tylko, że widziały, ale tak jak najstarsze z jej dzieci – Franciszek – zainspirowały się tym. Być w świecie, a jednocześnie być znakiem Bożej miłości. Czy nie taka myśl będzie mu przyświecać, gdy razem ze św. Joanną Franciszką de Chantal założy nową rodzinę zakonną sióstr Nawiedzenia NMP, czyli wizytek. Zanim jednak do tego dojdzie, w wieku 15 lat pójdzie na studia. Ogarną go w tym czasie poważne wątpliwości, czy aby się zbawi, czy nie jest przypadkiem przeznaczony na potępienie. W końcu to czas gdy we Francji Kalwin występuje ze swoją nauką o przeznaczeniu. Obraz mamy towarzyszy mu jednak w tym trudnym momencie i podpowiada, że w sprawach Zbawienia dobrze jest czerpać przykład z Maryi, Matko Jezusa. Oddaje się więc w Jej opiekę i decyduje pójść Jej śladem. Będzie to oznaczało dla niego wybranie woli Boga, a nie woli swojego taty. Bo ten szykował dla syna po studiach prawniczych karierę urzędniczą i już umawiał małżeństwo z możliwie najlepszą partią w okolicy. Franciszek decyduje się jednak przyjąć święcenia kapłańskie, co ma miejsce w 1593 roku. Ma wtedy 26 lat i zaczyna się dla niego podążanie za Chrystusem drogą, którą przed nim przeszły dwie najważniejsze w jego życiu osoby – jego mama i Maryja. Choć jest porywczy z natury, tak jak one nauczy się być cierpliwy i wyrozumiały. Choć jest świetnie wykształcony i miałby prawo zadzierać nosa, nauczy się mówić tak jak one językiem prostym i zrozumiałym dla każdego. Choć jako kapłan, a następnie biskup, mógłby wymagać dla siebie specjalnego traktowania, od swojej mamy przejmie takt i uprzejmość bez względu na to z kim przystaje. Maryja natomiast nauczy go, że w poszukiwaniu Boga i w pragnieniu dzielenia się Dobrą Nowiną nie mogą być straszne żadne górskie ścieżki czy pustkowia. A św. Franciszek Salezy przejdzie w swoim życiu wiele takich ścieżek wznoszących się w szwajcarskich Alpach nawet na 4000 metrów. Po co tam się uda? By swoim parafianom, a potem diecezjanom, mówić o Bogu i rozwiewać ich wątpliwości. By wskazywać drogę do Kościoła na przekór szerzącym się w nim rozłamom. Gdzie przy tych wszystkich obowiązkach człowiek ten znalazł jeszcze czas na pisanie teologicznych prac, to wie tylko on i jego mama, która św. Franciszka Salezego – dzisiejszego patrona – nauczyła doskonale gospodarować czasem. Czy wiecie państwo jak miała na imię ta kobieta? Franciszka. Franciszka z domu Sionnaz.