Imię dzisiejszej patronki należy do najpopularniejszych w Polsce, a pojawiło się u nas wraz z chrześcijaństwem. Znaczy tyle, co „czysta”, „dziewicza”, „nieskalana”, ale także „baranek”. Wszystko zależy od tego, czy wyprowadzimy je z języka greckiego czy łacińskiego.
Imię dzisiejszej patronki należy do najpopularniejszych w Polsce, a pojawiło się u nas wraz z chrześcijaństwem. Znaczy tyle, co „czysta”, „dziewicza”, „nieskalana”, ale także „baranek”. Wszystko zależy od tego, czy wyprowadzimy je z języka greckiego czy łacińskiego. Jednak bez względu na źródłosłów, faktem pozostaje przedziwny związek tego właśnie imienia, z losami dziewczynki, która je nosiła pod koniec III i na początku IV wieku. Św. Agnieszka Rzymianka. Ta, która była, według przekazów, szlachetnie urodzona. Ta, która została obdarzona niezwykłą urodą. I ta, która odrzucała zalotników, mówiąc im, że już wybrała Małżonka, którego nie potrafią zobaczyć oczy śmiertelnika. Pomysł, by w ten sposób w sercu Imperium Rzymskiego, w czasie rządów Dioklecjana, argumentować swoją odmowę zamążpójścia nie był zbyt rozsądny. Ale też nie wymagajmy od „czystej”, „dziewiczej” i „nieskalanej” dwunastolatki rozsądku – w tym wieku, co w sercu, to na widelcu. O wiele istotniejsze jest dla nas to, co wydarzyło się potem. A potem, jak państwo wiecie, Agnieszka trafiła przed sąd, który skończył się dla niej wyrokiem skazującym i męczeńską śmiercią 21 stycznia przy drodze Nomentańskiej, jak głosi zapis w „Depositio Martyrum”. Przy tej drodze znajdował się w owym czasie stadion Domicjana, na którym święta miała zginąć. Ale nie owe szczegóły chronologiczno-przestrzenne są tu istotne, tylko to co wydarzyło się pomiędzy przyprowadzeniem św. Agnieszki przed sąd, a ścięciem jej głowy na oczach tłumów. A co się wydarzyło? Ofiarowanie. Oto „nieskalany, czysty, dziewiczy baranek” został złożony na ołtarzu naszych żądz. I musiał albo im ulec, albo zostać starty w proch. To dlatego ta dziewczynka zostaje najpierw oddana do burdelu, potem rzucona w ogień, a na koniec, obdartą z ubrania, wydaje się ją na pastwę pożądliwych spojrzeń gapiów. Ma zostać zbrukana, by nie stanowiła dla nas wyrzutu. Ma być tak samo uświniona jak i my. Bo czyż jej „nieskalaność, czystość i dziewiczość” nie budzi w nas podskórnie irytacji? Czyż nie jest tak, że ubabrani brudem naszych myśli, słów i czynów, reagujemy na te wszystkie wymienione tu cechy św. Agnieszki alergicznie? A ona niczym „baranek bez skazy” znosi bez słowa protestu te wszystkie próby ściągnięcia jej do naszego, upodlającego poziomu. "I udaje się na miejsce kaźni” – jak pisze św. Ambroży - „szczęśliwsza niż inne, które szły na swój ślub". Ginie około 305 roku. Do dzisiaj w dniu wspomnienia św. Agnieszki, w bazylice pod jej wezwaniem, święci się dwa baranki. Czy wiecie państwo po co? By siostry benedyktynki z klasztoru przy kościele św. Cecylii na Zatybrzu, z ich wełny wyrobiły paliusze, które papież nakłada co roku 29 czerwca - w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła - świeżo mianowanym metropolitom Kościoła katolickiego. W końcu czego więcej im trzeba do owocnej posługi jak nie czystości i pokory, którą miała w sobie dzięki ukochaniu Chrystusa św. Agnieszka.