Moja babcia musi wrócić przecież zostawiała na stoliku zamglone okulary. Tak mi się wydawało przez jakiś czas po śmierci ukochanej babci Heleny. Ale jej okulary już dawno schowałam do szuflady.
Dotykają w niej książeczki nauczycielskiej mojego dziadka, a jej męża Stanisława. I Medalu Komisji Edukacji Narodowej, który otrzymał za 55 lat pracy nauczycielskiej i za prowadzenie pokazów sportowych – korowodów, według tradycji „Sokoła” . Nie wiem czy nagradzający go wliczyli w to, że dwukrotnie uratował tonące dzieci.
Tych wspomnień o babci i dziadku Szkocach trzymam się jak tonący ostatniej deski ratunku w chwilach kiedy bywa ciężko. Mój dziadek już pewnie w niebie wie, że ma dalsze zasługi w ratownictwie i dziwi się, że tak łatwo można utonąć, bo sam świetnie pływał.
Dziadkowie ze swoją miłością są zabezpieczeniem na całe życie, które dostajemy od nich już w dzieciństwie. Kiedy przychodzi na świat wnuk wiedzą, że ich życie zatoczyło koło i spełniły się wszystkie marzenia. Pojawił się nowy człowiek, który zamiast nich będzie się zachwycał tym najpiękniejszym ze światów i niósł, co zdobyli. Więc trzeba mu dodać siły i jak najmocniej kochać. Za co? Za to, że jest!
Oprócz przedmiotów została mi po babci Helenie potrzeba modlitwy i zaglądania do kościoła w jakimkolwiek miejscu jestem. Może w mojej intencji babcia codziennie rano i wieczorem chodziła na Msze św.? A przed świątecznymi posiłkami pod jej przewodnictwem modliliśmy się za żywych i zmarłych nawet ponad godzinę, choć w brzuchach burczało z głodu, bo czuć było zapach przygotowanych potraw. Babcia lubiąca nosić na głowie szarą chustkę, ubierać się w skromny fartuch, była pierwszym wielkim teologiem, którego spotkałam. Klęcząc przy stole z zapalonymi świecami w oktawie Wszystkich Świętych wręcz namacalnie uświadamiała mi, że istnieje świętych obcowanie, mistyczny kontakt ze zmarłymi przez modlitwę.
A dziadek Stanisław do końca życia, a żył 91 lat, codziennie uczył się łaciny, rosyjskiego, matematyki. Bo jak mówił, gdy będzie już po drugiej stronie i Panu Bogu przyjdzie do głowy sprawdzić czy jest dobrym nauczycielem, musi świetnie wypaść na tym egzaminie. Po dziadku została mi chęć uczenia się, choć, niestety, jak pokazuje życie, jestem uczniem mocno opornym na wiedzę.
Dzisiaj Dzień Babci, jutro Dziadka. Przypomnienie w kalendarzu, gdyby ktoś zapomniał. Ale nie wierzę by ktokolwiek mógł zapomnieć o swoich - babci i dziadku. Bo tak naprawdę to oni są naszą pierwszą miłością. Czujemy to, ale w dzieciństwie jeszcze o tym nie wiemy. Pozostają zapatrzeni w nas tak mocno, że nie stracą nas z oczu aż do naszej śmierci.