Uczestnik "Rejsu Niepodległości" i Światowych Dni Młodzieży opowiada o kolejnych wrażeniach z Panamy.
Naprawdę to robimy tutaj furorę, wszyscy sobie robią z nami zdjęcia. Gdy widzą gringo, to od razu nas zaczepiają, a dzieci patrzą na nas tak, jak byśmy byli kosmitami.
Przy każdej możliwej okazji tańczymy i śpiewamy. Panamczykom szczególnie przypadła do gustu Belgijka, tańczymy ten taniec w ogromnych grupach liczących kilkadziesiąt ludzi
Jesteśmy podzieleni na mniejsze grupki kilkunastoosobowe i każda z nich ma swojego panamskiego koordynatora. Nasz koordynator to Rupert.
Zadziwia nas płynne poczucie czasu Panamczyków. Tutaj przyjść na umówioną godzinę wydaje się być niekulturalne.
Nasza dieta składa się głównie z owoców. Bardzo popularne są platany, czyli banany przypominające konsystencją i smakiem ziemniaki, więc niektórych może zdziwić zupa z bananów. Pomarańcze, kokosy i zwykle banany zrywamy prosto z drzewa bądź też z palmy. Młode niedojrzałe kokosy mają bardzo dobrą i słodką wodę wewnątrz.
Czas w Panamie to nie tylko spotkania z rówieśnikami w ramach wzajemnego poznawania się. Mamy też czas na odpoczynek. Plaża, ocean, hamaki, woda prosto z kokosa. Policja tutaj jest bardzo miła i pomocna. Na plażę zawieźli nas na pace swojego pickupa…
Kolejne wieści z Panamy już niebawem…
Czytaj także: