Miał 89 lat. Wybitny reżyser zostanie pochowany w Katowicach. Jego pogrzeb odbędzie się 28 grudnia o 12.00.
Kazimierz Kutz zmarł we wtorek 18 grudnia 2018 r. w szpitalu w Międzylesiu. Od kilku tygodni zmagał się z ciężką chorobą. Pochowany zostanie na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach.
Jego filmy wprowadziły do zbiorowej, polskiej wyobraźni kulturę Śląska - z jej oryginalnością, ukształtowaną przez nieco inną historię niż w innych regionach kraju.
Nakręcił „śląską trylogię”: „Sól ziemi czarnej” (1961 r.), „Perła w koronie” (1971 r.) i „Paciorki jednego różańca” (1979 r.).
Wielkie wrażenie robi jego „Śmierć jak kromka chleba” (1994 r.) o pacyfikacji kopalni „Wujek” w Katowicach w pierwszych dniach stanu wojennego w 1981 roku. Na Śląsku toczyła się też akcja filmu „Zawrócony” (także 1994 r.) ze Zbigniewem Zamachowskim w roli głównej.
Ciekawy był fakt, że filmy Kazimierza Kutza, tak osadzone w śląskiej kulturze, grane w dużej mierze w śląskiej gwarze, miały przesłanie uniwersalne i poruszały mieszkańców także innych części Polski. Jego wcześniejsze filmy - zanim zaczął pokazywać na ekranie swój Śląsk - były mniej udane.
Wyreżyserował także film „Pułkownik Kwiatkowski” (1995 r.) z Markiem Kondratem.
Kazimierz Kutz urodził się 16 lutego 1929 r. w Szopienicach, dzisiejszej dzielnicy Katowic. Wychował się w dzielnicy familoków, czyli wielorodzinnych domów dla robotników, w panującej tam specyficznej, plebejskiej kulturze. Przysłużył się jej, nadając jej pewien nowy, szlachetny rys i dźwigając ją na znacznie wyższy poziom.
Robił to nie tylko przez swoje filmy. W latach 90. XX wieku na antenie TVP2 prowadził tok show „Wesoło, czyli smutno”, w którym prowadził bardzo ciekawe rozmowy o Górnym Śląsku - z poczuciem humoru, śmiechem, ale i - często - wielką głębią. W tamtych latach w Polsce nie było tak wielkiego wyboru kanałów telewizyjnych, więc „Wesoło, czyli smutno” gromadziło przed odbiornikami wielką widownię w całym kraju.
W „Wesoło, czyli smutno” w latach 1994-1997 Kutza odwiedzili m.in. Jan Miodek, bp Alfons Nossol, Stanisław Bieniasz, Gerard Cieślik, Henryk Mikołaj Górecki, Michał Ogórek, Henryk Bereska, Henryk Waniek, Wojciech Kilar i ks. Jerzy Szymik.
W młodości Kazimierz Kutz stracił wiarę. W wywiadach opowiadał, że z tego powodu musiał stawić się przed swoją babcią. Mówił o niej, że nigdy nie spotkał osoby tak mądrej, tak niezależnej, a równocześnie tak głęboko religijnej, jak ona.
Zapamiętał, że babcia powiedziała mu, że to może być przejściowe, i wyraziła ufność, że mimo to pozostanie porządnym człowiekiem. A później pobłogosławiła go i... nalała mu wina.
Kazimierz Kutz powiedział kiedyś, że zazdrości łaski wiary swojemu przyjacielowi Wojciechowi Kilarowi, który pisał muzykę do jego filmów. Kilar prowadził głębokie życie duchowe.
Sam Kutz powiedział w 2007 r. Aleksandrze Klich z „Gazety Wyborczej”, że chociaż nie wierzy i się nie modli, to jednak ostatnie pół godziny przed snem poświęca na rachunek sumienia. „Ale to nie rozmowa z Bogiem, raczej z Niespodziewanym Czymś. Modlitwa to myślenie ku chwale, a moja refleksja - myślenie ku poprawie” - powiedział dziennikarce.
Próbował sił także w polityce - w latach 1997-2007 był senatorem, w tym pomiędzy 2001 a 2005 r. wicemarszałkiem Senatu. W 2007 r. został posłem Platformy Obywatelskiej.
Później nawiązał współpracę z antyklerykalnym ugrupowaniem Janusza Palikota. W 2014 r. wystartował z nr 1 w śląskim okręgu z listy komitetu Europa Plus Twój Ruch w wyborach do Parlamentu Europejskiego. I choć wcześniej deklarował, że ma rząd dusz na Śląsku - tym razem mandatu nie uzyskał. Okazało się, że choć Ślązacy go szanują, to niekoniecznie zgadzają się ze wszystkimi jego poglądami.
Przeczytaj także: